Odnalazłam chwilę po weekendowym zabieganiu, świętowaniu, pieczeniu, gotowaniu, gdzie zabiegałam o dobry nastój u innych, świętowałam z innymi ich święto, piekłam na złoty kolor wszystkie ważne rozmowy, gotowałam wywar ze spojrzeń, gestów, które miałam wokół siebie. Piękny to był czas - kolejne urodziny Lampeduzy - dla rodziny i znajomych z dziećmi. Dużo wspaniałych osób, uśmiech na każdej nawet najmniejszej twarzy. I znowu zrobiłam tort spełnień dla córeczki i z marzeń, które już ma, ale jeszcze nieuświadomione powstało ciasto makowe, gdzie każde ziarenko maku symbolizowało szczęście, które ją spotka. Kuzynka przywiozła sernik malowany jagodami - dzieło sztuki.
Kilka kadrów dziecięcych gości i tej roczkowej :
W sobotę u znajomych urodzinowo - dużo smakowitości - tych do ust i dla duszy. Jerozolima i Betlejem - zadziwiające na fotografiach z podróży. Wróciliśmy pod osłoną świtu - aż sama nie potrafię uwierzyć, ale o Lampeduzę spokojna byłam bo w babcinych ramionach. Już dawno nie byłam tak chętna do długich posiedzeń i już ich prawie nie pamiętam... . Kilka migawek cymesowych z kuchni pani domu - rozkosze:
|
Pieczony łosoś z gorgonzolą i kiełkami |
|
Sałatka z żurawiną i pomarańczami |
|
|
Łosoś z almette zawijany w tortillę |
|
|
Rolada szpinakowa z suszonymi pomidorami |
|
Pani Walewska :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz