poniedziałek, 27 lutego 2012

Weekendowe coś dla duszy i ciała

Odnalazłam chwilę po weekendowym zabieganiu, świętowaniu, pieczeniu, gotowaniu, gdzie zabiegałam o dobry nastój u innych, świętowałam z innymi ich święto, piekłam na złoty kolor wszystkie ważne rozmowy, gotowałam wywar ze spojrzeń, gestów, które miałam wokół siebie. Piękny to był czas - kolejne urodziny Lampeduzy - dla rodziny i znajomych z dziećmi. Dużo wspaniałych osób, uśmiech na każdej nawet najmniejszej twarzy. I znowu zrobiłam tort spełnień dla córeczki i z marzeń, które już ma, ale jeszcze nieuświadomione powstało ciasto makowe, gdzie każde ziarenko maku symbolizowało szczęście, które ją spotka. Kuzynka przywiozła sernik malowany jagodami - dzieło sztuki.
Kilka kadrów dziecięcych gości i tej roczkowej  :




 W sobotę u znajomych urodzinowo - dużo smakowitości - tych do ust i dla duszy. Jerozolima i Betlejem - zadziwiające na fotografiach z podróży. Wróciliśmy pod osłoną świtu - aż sama nie potrafię uwierzyć, ale o Lampeduzę spokojna byłam bo w babcinych ramionach. Już dawno nie byłam tak chętna do długich posiedzeń i już ich prawie nie pamiętam... . Kilka migawek cymesowych z kuchni pani domu - rozkosze:

Pieczony łosoś z gorgonzolą i kiełkami
Sałatka z żurawiną i pomarańczami
Łosoś z almette zawijany w tortillę
Rolada szpinakowa z suszonymi pomidorami

Pani Walewska :)

czwartek, 23 lutego 2012

Serge Gainsburg ożywiony głosem Marii Seweryn

Wczoraj w radiowej Trójce zasłuchałam się w uwielbiany przeze mnie głos Marysi Seweryn czytającej powieść Sylvie Simmons " Serge Gainsburg" i tak się ciekawie złożyło, że dowiedziałam się o genezie piosenki "Je t'aime... moi non plus" i o Brigitte Bardot maczającej w tym swoje piękne wówczas paluszki. A On - cóż za postać: kompozytor i piosenkarz, aktor, scenarzysta i reżyser - niepiękny, a pięknie rozkochujący w sobie te najpiękniejsze piękności.
Marysia sprawia, że książka nabiera jeszcze bardziej pasjonującego charakteru, do tego podkład muzyczny - mistrzowsko! Nie jestem fanką audiobooków, albo po prostu nie trafiłam na lektora, który by mnie zaczarował i poprowadził głosem - ona sprawiła, że wsiadłam na gapę do jej pociągu i marzy mi się niekończąca się podróż.
Trafiłam zupełnie przypadkiem w samochodzie, a podobno czytana już od pewnego czasu.
Wczoraj była premiera książki - a te biograficzne - wciągają po stokroć... .
Czy też tak macie, że biografie - zwłaszcza artystów- sprawiają, że nagle chcecie zgłębiać ich sztukę i niekiedy postać, na którą wcześniej nie zwracaliście uwagi, staje po stronie tych wielbionych przez Was?
Oj ja tak mam.



A Marysia od dawna u mnie na lodówce - uwielbiam to zdjęcie z jedną z córek - z czasopisma Gaga.
Zawisło jeszcze wtedy, kiedy marzyłam, by mieć podobną fotografię i ... spełniło się - prawie. Lampeduzianka już coś rysuje, ale pod moim okiem, bo gdy z oka spuszczę, ona w oka mgnieniu wkłada wszelkie pisadła do ust - oczywiście piszącą stroną, ale przynajmniej nie zjada już kartek :)


wtorek, 21 lutego 2012

Tuż przed kąpielą Malutkiej Lampeduzianki, gdy z Panem Tau ściągała pranie z suszarki, ja wymknęłam się do kuchni i w mgnieniu oka zrobiłam blok, by po położeniu córeczki wyjąć gotowy z lodówki.
Ona śpi, ja zajadam, Pan Tau liczy kalorie :)
Kocham ten smak - uwielbiałam go robić w dzieciństwie i gdy najdzie mnie ochota na coś naprawdę słodkiego, to serwuje sobie to cudo, gdzie kawałek z talerzyka wystarczy, by poprawić sobie humor.
Do tego herbata - Provence - z nutą lawendy, brzoskwiń i miodu - takie ostatki.

Soledad Bravi przegryzana na zmianę blokiem czekoladowym.

Będąc u Młodszego Kuzyna znalazłyśmy u niego z Lampeduzą książeczkę o dźwiękach, która nas zaczarowała. Przecudne ilustracje Soledad Bravi zachwyciły swoją prostotą i pięknem.Jednak książeczka w języku niemieckim - poszperałam i odkryłam, że jest także po polsku, a i ma 118 stron - zamawiamy!





Tylko dlaczego Tata robi ciiiiiiiiii, podczas gdy dźwiękiem mamy jest buziak ?

Pogoda odebrała nam dzisiaj spacer - Pan Tau ma tygodniowy urlop, a tu takie dziwy pogodowe - śnieg przy 2 stopniach  - rozpływał się jak wata cukrowa w ustach.
A ja zamierzam dziś jeszcze rozpuścić mleko w proszku w margarynie, wodzie z cukrem, kakao i dodać do tego bakalie i herbatniki czyli ostatkowy blok czekoladowy - wersja z połowy składników - musi jeszcze dziś zniknąć, by jutro nie kusił.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Pierwsza prawdziwa impreza Lampeduzianki zaliczona.

Pierwsza prawdziwa impreza Lampeduzianki zaliczona. Tymiankowe święto z okazji trzech lat, na które roczna Lampeduza została oficjalnie zaproszona i jakże niebanalne dla niej miejsce - sala zabaw, w której to po raz pierwszy poznawała reguły wspólnego trwania z dziećmi - kto szybszy, kto głośniejszy, kto pierwszy ten lepszy. No może nie wspólnej, bo chadzała własnymi ścieżkami (prowadząc nimi na zmianę mnie i Pana Tau), ale w zachwycie i uniesieniu.


Ja natomiast przyglądałam się nieco starszym dzieciom - tak bardzo samodzielnym, oderwanym od rodziców, których w danym momencie mogłoby nie być, zajętych wspólną zabawą, aż do utraty tchu i aż do mokrych włosów, które to mamy suszyły przed wyjściem obecną tam suszarką, a była nieodzownym elementem wyposażenia jak zjeżdżalnie, czy piłeczki - ależ się tym zadziwiłam - zupełnie jak na basenie :)
I przez moment zapragnęłam, by Lampeduzianka ich wiek przywdziała, jednak już po chwili pomyślałam sobie, że teraz jeszcze jest tak bardzo nasza, że my caluśkim światem dla niej, a na samodzielność, własne zdanie przyjdzie jeszcze czas - cieszyć się tym, co teraz, a nie sięgać w przyszłość, bo przecież ona i tak tuż za rogiem.






Reportaż o Tobie!
20 lutego
NAJBARDZIEJ KOLOROWE MIEJSCE W OKOLICY

 Niezwykle kolorowy rysunek z milionem motyli i kotem, który spotykam po wyjściu z biblioteki na ścianie budynku  - urzeka zwłaszcza zimową porą.

niedziela, 19 lutego 2012

Poczytaj mi mamo "Domek zapomnienia".

Wczoraj Pan Tau przywiózł nas do domu - lubię się stęsknić za domem, wejść do środka i jakby, w pewnym sensie, odkrywać znane mi kąty na nowo - dziwne uczucie, które już po dłuższej chwili mija - czy też tak macie?
A tęsknota objawiła się we śnie, który miałam poza domem - śniłam, że sprzedaliśmy nasze mieszkanie i jakże płakałam, nie mogąc tego zrozumieć i się z tym pogodzić. Wiedziałam, że już nie zasnę w ukochanej sypialni, nie zatopię się w książce na narożnikowym szezlongu w salonie, nie upichcę niczego w kolorowej kuchni, a i biblioteczka, z której córeczka z zapałem wyrzuca książki z półek, pozostanie poza moim zasięgiem.







Ja właściwie to chciałam nie o swoim domu opowiedzieć, ale o DOMKU ZAPOMNIENIA, ukochanej książeczce dzieciństwa z serii Poczytaj mi mamo. Choć było wiele książeczek, tą znalazłam u kuzynki, która gromadzi dla Młodszego Kuzyna takie skarby i wywołała wspomnienia - jedno po drugim, jednak dopiero teraz zrozumiałam ten tekst... Polecam i zapraszam do lektury.
A w jakie książeczki z serii Poczytaj mi mamo było przyozdobione Wasze dzieciństwo?

sobota, 18 lutego 2012

Drzwi, które zapraszały do środka

Trzymając kredki ruszyłam na wędrówkę z wiosenną temperaturą pod pachą, słońce podążało za mną  - czyż nie wygląda to na obrazy letnie? Słońce czyni cuda. Nie było co poprawiać, domalowywać, podkreślać, upiększać - kredki wróciły na miejsce nienaruszone :)

Ruszyłam przed siebie i zobaczyłam...

   drzwi, które zapraszały do środka.

 Chwyciłam za klamkę.



Po drugiej stronie pojawiła się
chatka - Puchatka.

 Nawet dmuchawce zerwałam po drodze...

I rozdmuchałam je z  wysokości ostatniego piętra betonowych loży.

Wyszłam bramą zabierając ze sobą spotkane obrazy, które włożyłam w ramy duszy.
Reportaż o Tobie!
18 lutego:
NAJLEPSZY MOMENT DNIA


Będąc u kuzynki znalazłam u niej wielki skarb - Świerszczyki z 1983 roku - zebrane w jednej księdze  - to była wspaniała podróż sentymentalna - przepiękne wiersze i ilustracje zabrały mnie ze sobą i zostałam na dłużej. Rok nie był mi szczególnie bliski - raczej dalsze, ale i tak wzruszyłam się.

piątek, 17 lutego 2012

Reportaż o Tobie!
18 lutego:
PRZYKUŁO MOJĄ UWAGĘ
       Czajnik - przykuł moją uwagę, stojąc na baczność wśród rupieci i puszczając do mnie perskie oko. Nie mogłam pozostać obojętną na jego ludowy czar. Kupiłam za grosze. 

czwartek, 16 lutego 2012

Spacerowaliśmy dzisiaj pod podberlińskim niebem - jasnym, słońcem uśmiechniętym, znajdując po drodze odrobinę piękna.
Z przedszkolnego płotu pożyczyłam kredki, którymi namalowałam dalszą część wędrówki.
Niestety nie potrafię namalować nimi wcześniejszej godziny, dlatego jutro spacer w obrazach.
Reportaż o Tobie!
16 lutego
NADZIEJA
Patrząc dzisiaj na wspólną zabawę córeczki i jej Młodszego Kuzyna mam nadzieję, że kiedy przyjdzie na to czas, w miejscu chłopca ze zdjęcia pojawi się Młodszy Brat :)

środa, 15 lutego 2012

Niebo nad Berlinem z wiatrem Nowej Energii, który wspomnienia przywiewa

Jestem od wczoraj z Lampeduzianką u jej Młodszego Kuzyna i roztacza się nad nami niemalże Niebo nad Berlinem, które całkiem niedaleko. Pierwszy zagraniczny wojaż z dowodem tożsamości najmniejszego właściciela jakiego znam. Zostajemy do piątku, kiedy to Pan Tau zapakuje nas w walizkę, która wypełni się po brzegi wrażeniami. O wspólnych zabawach z Młodszym Kuzynem można zapomnieć, gdyż każdy zafrasowany tym, co dzierży w dłoni, zerka na drugiego i rusza do ataku, gdy coś u kogoś spodoba się bardziej.


Mamy - kuzynki wspominają swoje dzieciństwo - chwilami wspólne, zwłaszcza wakacyjnie, feriowo - aż do śmiechu zamkniętego we łzach  i przekazują nieśmiało pałeczkę Maluchom, obiecując zadbać o zdobywanie podobnych wspomnień - na wagę złota. Pielęgnowanie kontaktu - tak często jak to możliwe, będzie podstawą niezwykłej relacji i tyle drzew zostanie zdobytych, tyle piaskownic oblężonych, gier wygranych, rozmów do świtu, bo czas tak szybko leci... .
A plany te podkręca herbaciany napar zwany Nową Energią -polotem, rozpędem, zapałem- jedno do wyboru - przyrządzany według tajemniczej receptury joginów, zaklęty w ziołach, kwiatach i przyprawach, schowany w pięknych bawełnianych saszetkach - alternatywa dla dobrego wina?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...