piątek, 2 marca 2012

Porozmawiajmy o Kevinie

Dobrze jest wrócić do pracy po feriach...pochylić się nad niejedną dziecięcą głową pełną pomysłów,
wpatrywać się w świeże i ciekawe punkty widzenia, pojawiające się podczas dyskusji,
zadziwić, będąc jednocześnie zadziwianym,
nauczyć, dostając od nich także niejedną wspaniałą lekcję.
Dobrze jest lubić swoją pracę, nawet bardzo lubić.
Chociaż dni wolne też uwielbiam - już teraz wzbogacone o Lampeduziankę - nasze -  z Panem Tau - rodzinne, ale też wśród dalszej rodziny, przyjaciół, ale także te tylko ze sobą - teraz jeszcze bardziej docenione... .

Lecz ja nie o tym miałam, ale o Kevinie, o którym chcę porozmawiać,
w przeciwieństwie do jego rodziców.



Musimy porozmawiać o Kevinie  - jakże niezwykłe zaskoczenie - po zasłyszeniach, że mocny i zdecydowanie nie dla mnie - już przecież mamy, przełamałam się, oglądnęłam i jestem w zachwycie, który wciąż do mnie wraca. Przed oczami stają obrazy scen, które myślę, że na długo jeszcze pozostaną, ale nie dlatego, że przerażające, mocne, ale piękne, plastyczne, choć proste, nieprzerysowane i tworzące klimat - dla mnie smakujący wybornie. Myślałam, że będzie to surowy, zimny i przerażający obraz macierzyństwa, a tymczasem już początek pokazywał jak bardzo się myliłam. Jak dobrze było odkrywać tą historię- samą w sobie przerażającą - w napięciu łagodzonym przez wysmakowane sceny - jak ta w deszczu - rozglądać się dookoła, choć jednocześnie nie rozpraszać, bo przecież Tildę Swinton się kocha od pierwszego momentu i tak naprawdę liczy się tylko ona. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...