poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Chlupot letnich temperatur

W cieniu letnich temperatur.
Ze spotkaniem niejednym wśród eksplodującej zieleni.
Z Lampeduzianką, która odkryła tu rączkę, a tam nóżkę.
Po akademii z okazji Konstytucji 3 Maja - wygranej przepięknie przez dzieci - utalentowane, beztremowe, z lekkością, uśmiechem - chwalone za naturalność, wyczucie aktorskie.
A przedstawienie za to,że mimo ciężkiego tematu, nie okryte patosem - zrozumiałe dla dzieci.
Weekendowe spotkanie ogrodowe i pierwsze konewki w dłoniach z chlupotem.
Ile w tym przejęcia, przemoczenia, przezabawy i przegadania wykonywanych czynności.

 

Druga konewka to Lampa Alladyna, z której Malutka próbowała wyciągnąć Dżina. 















 





wtorek, 24 kwietnia 2012

Czułość urodzinowych wrażeń

Jest jakiś czar dnia urodzin, lekkość doznań, czułość wrażeń.
Uśmiechająca się aura.
Obok śniadania, kawy i popołudniowego, zupełnego przejęcia Lampeduzianki od Pana Tau jeszcze prezent.
Spotkanie między kęsami sernika z laskowo - herbatnikowym spodem, z orzechowo - czekoladowym likierem w środku i białą czekoladą w masie serowej.
Goście wypełnili mój dzień tym, co najważniejsze.
Pan Tau i Lampeduzianka przy sercu.







niedziela, 22 kwietnia 2012

Kawa z wiekiem

Przyjemności z odkrywania w sobie nowych ścieżek i doznań.

Słowa, które dostałam dziś wśród wielu pięknych słów.
Słowa widniejące na niezwykłej książce, będącej moim dzisiejszym prezentem.
Były też inne podarunki.
Zamiast urodzinowego tortu, upiekłam sernik dla kilku ważnych kobiet.
Ale o tym jutro.
Tyle emocji, że dziś mówię już tylko - dobrej nocy.
Na zdjęciu wyczarowana przez męża kawa z wiekiem:)


piątek, 20 kwietnia 2012

Odwiedziny u "Yumi" pośród śniacych drzew

Zaczęliśmy od Tuwima.
Później był Brzechwa.
Piękne wydania, sztywne kartki, nasycone kolorami ilustracje, które oglądała po tysiąckroć,
wiersze, których słuchała po stokroć, niekiedy nie dotrwawszy do końca. 
Były i są też inne.
Ale teraz jest Yumi.
Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Laleczka kokeshi skradła nasze serce.
Choć może na razie bardziej moje - myślę, że aby odkryła całą niezwykłość książeczki, musi dorosnąć.
Interaktywne zabawy - zagadki, prowadzą w świat obcej i jakże fascynującej kultury.
Na jednej ze stron smakujemy sushi i właśnie taka jest ta opowieść - japoński koreczek -  na każdej stronie inna niespodzianka - jak to czym wypełnia się jego środek.  














Przyroda już zasypia, drzewa zaczynają śnić. 
Zamknij oczy, Yumi, śnij, śnij mała laleczko kokeshi...
Oyasuminasai. Dobranoc... .
                                                                             Annelore Parot

środa, 18 kwietnia 2012

Promienie słów świecące nocą

Słowa są podobne do promieni.
Jeżeli się nimi umiejętnie posługiwać - przenikają wszystko.
                                                                                Aldous Huxley


Nic pożądańszego a nic trudniejszego na ziemi, 
jak prawdziwa rozmowa.
                                                              Adam Mickiewicz                             
Sobota zaklęta w spotkaniu.
Piękny koniec dnia, wieczór po głęboką noc, gdzie rozmowy ważne, potrzebne, jasne,
a pomiędzy nimi muzyka z vinyli. Od klasyki po Barrego Whita z jego ciepłym głosem.
Nocą zmierzaliśmy do domu, a jasno było wokoło, bo wypełniło nas milion promieni... .



A i u nas muzycznie.
Ja wciąż w zagrywkach gitarowych i coraz sprawniej, nawet w uchwyceniu prostych melodii.
Lampeduzianka wtóruje, grając na ... suszarce:)


niedziela, 15 kwietnia 2012

Bibliotekarskie wojaże

... funkcją biblioteki jest odkrywanie książek, 
których istnienia się nie podejrzewało, a które, 
jak się okazuje, są dla nas niezwykle ważne.

                                        Umberto Eco O bibliotece



Lampeduzianka po raz pierwszy w progach biblioteki.
Jednak zupełnie obce jest dla Niej to, co buduje atmosferę biblioteki czyli cisza!
Wpadła jak burza - biegała między półkami, piszczała z zachwytu, krzyczała, w locie dotykając książek - na wyciąganie ich - co uwielbia robić w naszej biblioteczce - nie pozwoliliśmy jej - bo dłuższa obecność mogłaby poruszyć stoicką panią bibliotekarką. A dodam, że byliśmy w dziale dla dorosłych.
Już nie mogę się doczekać, kiedy będziemy wspólnie maszerować między tymi najniższymi półeczkami, pełnymi kolorowych grzbietów, wykrzykujących najpiękniejsze tytuły. Gdy przeglądając, sama dokona wyboru i zabierze ze sobą całe niebo słów do domu.
Teraz jeszcze wśród obrazków, ale już w skupieniu, a także komentarzach, które tylko Ona rozumie.
Poniżej ze swoim pierwszym słownikiem angielskim.


A obok biblioteki można przysiąść na trawie wśród stokrotek z wypożyczoną wcześniej książką.


piątek, 13 kwietnia 2012

Magia i moc słów


Magia i moc słów.
Brakuje mi spotkań z przyjaciółmi.
Tęsknię do rozmów, które niekiedy zwierzeniem z drżącym policzkiem,
zawierzeniem z bijącym  sercem,
powierzeniem z otwartymi ramionami
i niedowierzaniem z dużymi oczami.
Chciałabym zatrzymać czas i w tym postoju upchnąć wszystkie zaległe spotkania, słowa, posłuchania, inspiracje, zaczerpnięcia.
Zatrzymać tak jak na  powyższym obrazie Edwarda Potthasta Zwierzenia. Zasiąść obok siebie i śpiewać sobie do ucha radości i smutki w rytm szumiących fal.
Z drugiej strony jestem dla Lampeduzianki i boję się, że może mnie za bardzo dla Niej ubyć.
Nie umiem jeszcze tego pogodzić.
Tutejsze przyjaźnie brakiem czasu naznaczone, a do tego nie wyszłam jeszcze na dobre z przestrzeni, która tak bardzo zmieniła się 14 miesięcy temu. Muszę spróbować się wychylić. Sprawdzić co będzie.

Dzisiaj przyśniła mi się Przyjaciółka - Ta, którą mam dla siebie za rzadko, bo odległość... .
Jutro tutejsze spotkanie wieczorne - może do północy - na które czekam mocno.

Lapeduzianka wczoraj i dzisiaj zasnęła w łóżeczku swoim - nie trzymając się mnie, jak to zawsze bywało. Zmienia się, rośnie i przesypia już noc całą. Rano i wieczorem jeszcze karmię piersią - choć to już ostatnie chwile.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Baleriny z kokardami w chmurach.

Jedni wskakują w obcasy, ja natomiast zeszłam niżej i pokochałam baleriny.
Teraz uczę klasy czwarte, więc nieliczni są równi, gdy stają przy mnie przy tablicy.
Obcasy, które kocham wciąż tak samo, w pewien osobliwy sposób, dodają pewności siebie, baleriny dziewczęce - i choć niskie, można w nich chodzić z głową w chmurach - a ostatnio chadzałam aż do łez, czytając pewną książkę - taką z dzieciństwa, gdzie wyobraźnia wszechobecna i będąca największym atutem bohaterki, którą to kocha się całym sercem (będzie osobny post dla Niej ).
Kocham więc, szlocham, wspominam i tęsknię niekiedy za tym, czym kiedyś wypełniona była moja głowa.
Tysiące różnobarwnych balonów, dzięki którym unosiłam się jak na skrzydłach.
Skrzydła właściwie nadal są i to cieszy tak bardzo.
A swoją pracę uwielbiam także za to obcowanie z dziećmi, z ich sposobem postrzegania świata, dyskusjami, argumentami, lekkością i wolnością, której mają tyle, choć tego nie czują.
Ile wyborów jeszcze przed nimi, świat u stóp - co z tym zrobią?

środa, 11 kwietnia 2012

Wśród małych słońc

Powielkanocnie.
Wczoraj jeszcze w rozleniwieniu, smakowaniu, przy lekturze - ale o tym osobny post.
Dziś już z zapałem, bo okazało się, że wraz z moją klasą mamy do przygotowania akademię na kolejną rocznicę Konstytucji 3 Maja i to już na 27 kwietnia. Szukam, myślę, tworzę - żeby nie było nudno, patetycznie, a dostępnie, dla uczniów, ciekawie i to jest trudne... .

Święconka rodzinna - Pan Tau dumnie z Lampeduzianką za rękę w kościele, ale Ona nie ustała ani chwili, podchodziła do ludzi i podawała im uśmiech na tacy. Stałam z boku, bo nie uważam, że jest to dobre miejsce do takich zachowań i nie jestem na tyle odważna, by jak mąż wędrować i uśmiechami ludzi częstować, a Ona była zachwycona i taka szczęśliwa. Święcenie nie było długie, choć na pierwszy raz myślę, że wystarczająco dla Malutkiej.

Lampeduzianka w oczekiwaniu na śniadanie świąteczne, które u nas w domu:




Pan Tau ostatnio coraz częściej przyrządza małe uczty - tym razem śniadanie wielkanocne ozdobił jajkami w koszulkach z podsmażanymi na maśle kaparami z pietruszką. Pomysł z magazynu Kuchnia.


Obiad i kawa u siostry Pana Tau. A Malutka obdarowana tam niejednym prezentem, który sama musiała odnaleźć.

Świąteczny czas i jego pogoda kapryśna:
Sobota z gradobiciem. Poniedziałek z kwiatami na drzewach. A i już są te - bliżej ziemi, na które zawsze czekam - małe słońca.:





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...