Później był Brzechwa.
Piękne wydania, sztywne kartki, nasycone kolorami ilustracje, które oglądała po tysiąckroć,
wiersze, których słuchała po stokroć, niekiedy nie dotrwawszy do końca.
Były i są też inne.
Ale teraz jest Yumi.
Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Laleczka kokeshi skradła nasze serce.
Choć może na razie bardziej moje - myślę, że aby odkryła całą niezwykłość książeczki, musi dorosnąć.
Interaktywne zabawy - zagadki, prowadzą w świat obcej i jakże fascynującej kultury.
Na jednej ze stron smakujemy sushi i właśnie taka jest ta opowieść - japoński koreczek - na każdej stronie inna niespodzianka - jak to czym wypełnia się jego środek.
Przyroda już zasypia, drzewa zaczynają śnić.
Zamknij oczy, Yumi, śnij, śnij mała laleczko kokeshi...
Oyasuminasai. Dobranoc... .
Annelore Parot
mala milosniczka ksiazek Ci rosnie:)
OdpowiedzUsuńMaly tez lubi jak mu czytam-ostatnio jest to Lokomatywa-Tuwima:)
Wyrazy dźwiękonaśladowcze z "Lokomotywy" mistrzowskie, a na dzieci to działa ogromnie.
UsuńSłyszałam, nie widziałam, ale poleca ją mnóstwo mam.
OdpowiedzUsuńMoje dziewczyny nie są za duże?
Bo ja jetem bardzo ciekawa tej książki.
Książka jest tak piękna, że nawet ja się nie czuję za duża:)
UsuńZagadki z pewnością nie dla dużych dziewczynek, ale reszta - jak najbardziej.
A historię Yumi można snuć i snuć samemu - wykorzystując książeczkę jako punkt wyjścia:)
I mogą też tworzyć własne ilustracje, których kokeshi będzie bohaterką.
Usuń