środa, 6 stycznia 2016

Canonem o nazwie bogini jutrzenki archiwizuję nowy rok

Skonał rok stary; z jego popiołów wykwita 
Feniks nowy, już skrzydła roztacza na niebie;
Świat go cały nadzieją i życzeniem wita. 
Czegóż w tym nowym roku żądać mam dla siebie?

Może chwilek wesołych? - Znam te błyskawice;
Kiedy niebo otworzą i ziemię ozłocą,
Czekamy wniebowzięcia: aż nasze źrenice 
Grubszą niżeli pierwej zasępią się nocą.

Może kochania? - Znam tę gorączkę młodości;
W platońskie wznosi sfery, przed rajskie obrazy:
Aż silnych i wesołych strąci w ból i mdłości, 
Z siódmego nieba w stepy między zimne głazy.

[...]

Może przyjaźni? - Któż by nie pragnął przyjaźni! 
Z bogiń, które na ziemi młodość umie tworzyć, 
Wszakże tę najpiękniejszą córkę wyobraźni 
Najpierwszą zwykła rodzić i ostatnią morzyć.

[...] 
                                                                                                                Adam Mickiewicz Nowy Rok


Jeszcze niedawno ze snu jesiennego próbowałam się wygrzebać, brakujące mroźne dni nie otrzeźwiały.Z przeciągnięć chmurnych utkany był dzień, ze spacerów mżawych, niewyraźnych horyzontów, wciąż nagich dłoni. Słońcem mi były objęcia i dotulenia.
Teraz ożywiona siarczystym mrozem nie odkładam się już do snu, raczej podrywam się do lotu. Doczekałam się światła, przy którym zdjęcia tańczą. Jednak wciąż uczę się im przygrywać, trzymając nieśmiało w dłoni wymarzony prezent (przedświąteczny jeszcze) - wciąż się docieramy, poznajemy, odkrywamy. By manualnie a nie automatycznie podchodzić do sprawy  trzeba czasu, by poznać wszystkie tajemnicze funkcje, wykorzystać cały wachlarz możliwości.












W nowym roku - poetycko Wam życzę: chwilek wesołych  i kochania i przyjaźni - zwieńczonych najpiękniej, a nie nie tak jak ostatnie wersy każdej z powyższych strof;) 
Za stary rok dziękuję i kłaniam się nisko, bo obdarował mnie nowym życiem, co pod okiem moim już świętuje piąty miesiąc. A jeszcze rok temu drżało wszystko we mnie z niepokoju, bo lekarz brał lupę i tylko z jej pomocą szansę zauważał - tak malutka była. Teraz on wsłuchuje się w mój oddech, zastyga w niezgłębionym, niepojętym zapatrzeniu w oczy, jakby mi z duszy czytał, śmieje się w głos, jakby wszystko rozumiał i gaworzy tak, jakbyśmy jakąś filozoficzną dysputę prowadzili. A wszystko pod czujnym i czułym okiem CasaBlanki. 






"[...] Na wschodzie, po delikatnym błękicie południa wolno sunie zeppelin, olbrzymi i nierzeczywisty jak widzenie senne; chwilę później majestatycznie mija słońce, rzucając cień na nasze zwrócone do góry twarze. serce mi na moment zamiera; ta cicho nad naszymi głowami przepływająca baśniowa ryba jest większa, bardziej imponująca, groźniejsza niż walki, które sobie wyobrażałem."

                                                                                                               Stefan Hertmans  Wojna i terpentyna


"Wojna i terpentyna" to piękne obrazy: poetyckie, malarskie, poprzecinane tragizmem pierwszej wojny światowej, która widziana oczami dziadka pisarza, jest jeszcze bardziej przejmująca i prawdziwa. To na dziennikach swojego dziadka Stefan Hertmans oparł całą historię, którą spisał własnymi słowami. 

I ten niezwykle prawdziwy fragment o chłopięcości dzisiejszych czterdziestolatków ;)





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...