środa, 31 lipca 2013

Nawet w porzeczkowych koralach nie zatrzymam czasu

Dzisiaj.
Małe pieski, starsza dziewczynka, wielobarwne konie.
Kolega spotkany po latach i dzieci nasze zabiegane za sobą.
Dotknęłam wyraźniej upływającego czasu.
Dzień nosił porzeczkowe korale.













niedziela, 28 lipca 2013

Po mianowaniu w "Tajemniczym ogrodzie" zachłanniejsza na świat.

Tak to już bywa, że tylko czasami odczuwa się, jakby się miało żyć zawsze, zawsze. Opanowuje owo czucie niekiedy, gdy człowiek się ze snu zbudzi o jutrzence, znajdzie się sam wobec natury i głowę w tył odrzuciwszy spojrzy ku niebu, ujrzy, jak jego blady seledyn z wolna się rozjaśnia, gdy tymczasem na wschodzie dzieją się cudowne rzeczy, aż wszystko narasta jakby w jeden okrzyk triumfu. Wtedy to serce bić przestaje wobec onego niezmiennego, potężnego majestatu wschodzącego słońca, chociaż zjawisko powtarza się każdego ranka od tylu milionów lat. Wtedy - na chwilkę - zapomina się o wszystkim. Czasem znów opanowuje owo uczucie, gdy się człowiek znajdzie sam w lesie o zachodzie słońca, a tajemnicza, przesycona złotymi promieniami cisza przenika poprzez konary drzew, jak gdyby z wolna opowiadała o rzeczach jakichś dawnych a cudnych. Nieraz poczucie ogromu ciszy nocnej z miliardami gwiazd mrugających i patrzących na nas daje nam pewność, że żyć będziemy zawsze, czasem utwierdzają nas w tej wierze dźwięki pięknej muzyki, czasem spojrzenie drogich nam oczu.
                                                                                              Frances Hodgson Burnett Tajemniczy ogród


Tutaj zasiadam... .
Morwa, orzech, śliwka, wiśnia -  ułożone alfabetycznie uginają się lekko pod ciężarem owoców.
Wiśnie i morwa gościły już na stole.
Pod płotem mały krzaczek malin znaleziony wśród dzikich róż.
Lampeduzianka leżakuje w wózeczku, a ja wtedy przerywam czytanie, by cieszyć się tym moim malutkim przykamienicznym miejscem na ziemi. Pierwsze wspólne lato - dopiero się poznajemy.

Od wtorku zachłanniejsza na świat jestem, strony powieści - nawet dwóch - przewracam z szelestem, widzę więcej niż przepisy dotyczące oświaty, Karta Nauczyciela - jestem, po egzaminie,wolna i mianowana :)
I tyle znaczą dla mnie słowa z lektury (Tajemniczy ogród), którą w ciągu roku przybliżam dzieciom!
Jak łatwo można dać się zniewolić wydarzeniom, które przed nami - tym,  które wymagają poświęcenia czasu, wysiłku i zaprezentowania siebie ( prezentacja z tego, co zrobiłam w czasie 2 lat i 9 miesięcy i pytania ekspertów o znajomość prawa oświatowego ).  Rozpoczęłam od słów Korczaka, do których dążę :

Dobry wychowawca,
który nie wtłacza a wyzwala,

nie ciągnie a wznosi,

nie ugniata a kształtuje,

nie dyktuje a uczy,

nie żąda a zapytuje – przeżyje wraz

z dziećmi wiele natchnionych chwil.


i płynęłam z nurtem... .





Blueberry pie - przepis znaleziony na blogu Żywot Żarłonia








wtorek, 9 lipca 2013

Słysząc pytanie: "Mamo, jesteś tak szczęśliwa?" przykładam do ucha szept zdziwienia.

Nie bój się wierzyć
temu zawierzyć
co niemierzalne
nie bój się wierzyć
z sobą się zmierzyć
osiągać z wiarą
nieosiągalne
nie bój się drogi
drogi przestrogi
uważnie słuchaj
i szept milczenia
szept zadziwienia
przyłóż do ucha
.
.                                         Emilia Waśniowska  Nie bój się

U nas intelektualnie i do tego z pięknie wymawianym -r- :

"Piętki lubią czerwone być"
"Mamo, jesteś tak szczęśliwa? "

" -Zobacz bajka leci.
  -Mamo, to nie bajka, to ekran!"

Ostatnio przymierzając moje buty i wybierając taki na najwyższym obcasie:
"- Ten za duży, o a ten jest superelegancki !!!"



         Dla czy­tel­ni­ka dob­re opo­wiada­nie może być błogosławionym przeżyciem. Pot­ra­fi na zaw­sze zmienić per­spek­tywę, zadzi­wić, po­ruszyć ser­ce, rozśmie­szyć. Ma to do siebie, że można je przeczy­tać w "cza­sie real­nym" - na przykład jadąc auto­busem do szkoły czy pra­cy, pod­czas obiadu al­bo przed zaśnięciem. Jest psycho­logiczną całością i dla­tego działa z im­pe­tem: inic­ju­je ener­gię, kul­mi­nuje ją i w końcu te­rapeutycznie wy­gasza, dop­ro­wadzając do małego kathar­sis. Jest jak po­jedyn­czy treści­wy kęs. Dob­re - na długo zos­ta­je w pa­mięci i cza­sami pow­ra­ca tak sa­mo in­tensyw­nie, jak pry­wat­ne wspom­nienie.
                                                                                                                                          Olga Tokarczuk

Ostatnio po drodze mi było do katharsis.
Zatrzęsło mną, zaszlochało, zawładnęło, zadudniło w sercu, rozładowało.
Teatr tańca, gdzie ruch wyznaczały słowa, a interpretacja była ukryta głęboko pod "gęsią", w pewnych momentach, skórą i dla każdego mogła być inna.
Dialog prowadzony czasem pomiędzy matką a córką, a niekiedy siostrzany.
Niełatwy, emocjonalny do szpiku, do odgadnięcia.
"Zgaś", "zapal", "nie odchodź" "opowiem ci historię..."
"Gdzie jesteśmy" "Musimy poszukać miejsca, gdzie mogłybyśmy zdjąć buty"
"-Głęboko śnimy, nic nas nie może obudzić.
 - Nawet burza?
  -Nawet burza!"
Zawieszone między światami, ograniczone przestrzenią, a wszystko jakby w rytmie odgłosów przestrzeni kosmicznej z pogłosem ich słów. Szukające miejsca, gdzie można zdjąć buty, które wymownie kontrastowały z białym strojem. Taniec utuleń, wzmocnień, wsparcia.
Może to, że teraz już jestem mamą i relacje tak mi bliskie niekiedy przemykały mi po głowie.
Dziecięce lęki, matczyne niepokoje i troskliwości.
Po zakończeniu chciałam uściskać aktorki, podziękować, ale już wtedy nie panując nad emocjami, wiedziałam, że przy nich nie powstrzymam już dłużej szlochu. 
Spektakl Dlaczego umieramy zagrany w ramach Międzynarodowych Spotkań Artystycznych Experyment 2013














Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...