Agnieszka Osiecka przerobiona delikatnie dla Lampeduzianki - teraz gdy jest z nami, wzrusza po stokroć:
KOŁYSANKA DLA OKRUSZKA
Królewno moja, ty śpij, ty śpij, a ja
Królewno moja, nie będę dzisiaj spała
Kiedyś tam będziesz miała dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mała jak okruszek,
Który los rzucił nam
Skarbie mój, ty śpij, ty śpij, a ja,
Skarbie mój, do snu ci będę grała
Kiedyś tam dojdziesz boso do źródełka,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mała jak muszelka,
Którą los rzucił nam
Kiedyś tam będziesz miała dorosłą duszę,
Kiedyś tam, kiedyś tam...
Ale dziś jesteś mała jak okruszek,
Który los rzucił nam
A jakie są Wasze ukochane kołysanki ?
I jeszcze wierszem można pięknie:
Adam Ziemianin
Kołysanka z Ogrodowej
Śpisz tak cicho
moja mała
jakbyś tylko
w sen
wmyślać się chciała
Dlatego przy tobie
nawet księżycowi
chodzi po głowie
że zbyt głośno
wędruje po Ogrodowej
Śpisz tak spokojnie
moja miła
że wiatr za szybą
gwiżdże z podziwu
On jest dzisiaj
nerwowym przybyszem
któremu serce
nie mieści się
w rynnie
ale i tak
w twój sen
nie wpłynie
Śpisz tak mocno
moja zmęczona
że stary niedźwiedź
przy tobie zaledwie
drzemie w swej gawrze
Śpisz tak pięknie
moja droga
jakbyś pierwszy raz
w życiu spała
wtorek, 31 stycznia 2012
poniedziałek, 30 stycznia 2012
Weekend jak zawsze krótszy niż by się chciało, niepokojąco chłodny, choć ze słońcem na ramieniu i ptaki niemalże we włosach...
Lampeduzianka jakby z muchami w nosie - choć to jeszcze nie ta pora - na muchy :)
Wczoraj widziałam Rzeź - Polańskiego - jak wyśmienicie zagrany film, ale Polański jakoś mało widoczny, zamknięty w jednym pomieszczeniu, w którym toczy się akcja, z czwórką doskonałych aktorów, nie rozwinął skrzydeł - chyba nie starczyło miejsca :) Do teatru - tak, filmowo - hmm... nie zostaje na dłużej, choć zabawa przednia, soczyste dialogi zalane dobrym wiskaczem :)
Lampeduzianka jakby z muchami w nosie - choć to jeszcze nie ta pora - na muchy :)
Wczoraj widziałam Rzeź - Polańskiego - jak wyśmienicie zagrany film, ale Polański jakoś mało widoczny, zamknięty w jednym pomieszczeniu, w którym toczy się akcja, z czwórką doskonałych aktorów, nie rozwinął skrzydeł - chyba nie starczyło miejsca :) Do teatru - tak, filmowo - hmm... nie zostaje na dłużej, choć zabawa przednia, soczyste dialogi zalane dobrym wiskaczem :)
piątek, 27 stycznia 2012
Wzięłam na język...
Wzięłam na język pierwsze zdanie, a potem drugie i poczęłam sprawdzać jak smakują.
Virginia Woolf Dzienniki
czwartek, 26 stycznia 2012
Nie wytuszowałam dziś rzęs - zapomniałam i nie uwierzyłam własnym oczom, gdy będąc już w pracy rzuciłam okiem w lusterko. W mgnieniu, niepokrytego mascarą, oka przypomniałam sobie przeoczenie tej czynności o poranku. Były jednak cienie i malutka kreska, więc tak bardzo nie biłam po oczach tym brakiem, choć z bliska gołym okiem było widać nagie rzęsy. Jestem przemęczona - to jedyne wytłumaczenie.
Nie wytuszowałam rzęs, ale wyretuszowałam dusze, przynajmniej miałam taki zamiar, dwojga dziesięciolatków - oj trudne to były rozmowy wychowawcze - z jakim skutkiem - to pokarzą najbliższe dni.
Rozglądam się za feriami - coraz silniej.
A wczoraj na lekcji, na której tłumaczyłam słowa subiektywny, obiektywny, poprosiłam, aby opisali jakąś sytuację, gdzie zaprezentują dwa stanowiska i jedna dziewczynka - czwartoklasistka, tak mnie oczarowała:
Anioł mówi:
(obiektywne) - Wyglądasz na miłego.
(subiektywne) - Nieprawda! Jestem zły! - powiedział Diabeł.
To, co widzimy często różni się od tego, co przynosi bliższe poznanie i to tez tam nieświadomie zawarła.
Widoki w drodze do domu zatuszowały brak tuszu i niełatwy retusz serc :
Nie wytuszowałam rzęs, ale wyretuszowałam dusze, przynajmniej miałam taki zamiar, dwojga dziesięciolatków - oj trudne to były rozmowy wychowawcze - z jakim skutkiem - to pokarzą najbliższe dni.
Rozglądam się za feriami - coraz silniej.
A wczoraj na lekcji, na której tłumaczyłam słowa subiektywny, obiektywny, poprosiłam, aby opisali jakąś sytuację, gdzie zaprezentują dwa stanowiska i jedna dziewczynka - czwartoklasistka, tak mnie oczarowała:
Anioł mówi:
(obiektywne) - Wyglądasz na miłego.
(subiektywne) - Nieprawda! Jestem zły! - powiedział Diabeł.
To, co widzimy często różni się od tego, co przynosi bliższe poznanie i to tez tam nieświadomie zawarła.
Widoki w drodze do domu zatuszowały brak tuszu i niełatwy retusz serc :
środa, 25 stycznia 2012
A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi...
A to wczorajsze matematyczne o przyjaźni rozważanie i rozwiązanie.
Dzielnikami liczby 284 są : 1, 2 , 4 , 71, 142. Suma tych liczb to 220
Dzielnikami liczby 220 są : 1, 2, 4, 5, 10, 11, 20, 22, 44, 55, 110. Suma tych liczb wynosi 284
A literacko - najpiękniej chyba i pozornie najprościej " Mały Książę" : cała rozmowa Małego Księcia z lisem na wagę złota, u mnie fragmenty:
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
Dzielnikami liczby 284 są : 1, 2 , 4 , 71, 142. Suma tych liczb to 220
Dzielnikami liczby 220 są : 1, 2, 4, 5, 10, 11, 20, 22, 44, 55, 110. Suma tych liczb wynosi 284
A literacko - najpiękniej chyba i pozornie najprościej " Mały Książę" : cała rozmowa Małego Księcia z lisem na wagę złota, u mnie fragmenty:
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje życie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu...
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Może uchylę drzwi...
Może uchylę drzwi... wiem o jednym Czytelniku, któremu dałam klucz. Tylko On miał dostęp do tych impresji, do zatrzymań w obrazie, w słowie, w myśli... .
http://www.youtube.com/watch?v=_qJLaLft2Vc
http://www.youtube.com/watch?v=_qJLaLft2Vc
Wczorajsze wieczorne zanurzenie zaowocowało rozmową z Urszulą Antoniak reżyserką filmu Code Blue. Nie była to rozmowa bezpośrednia, a przeprowadzona przez Olę Więcką na łamach Wysokich Obcasów.
Ostatnio bardzo stronię od takiego kina - nie mam siły na dźwiganie takich tematów, uciekam, zamiast się w pewien sposób oswajać - tak jest wygodniej, chowam się, stronię, zamykam oczy. Z wiekiem nabrałam wrażliwości - czy to możliwe?
Jak mówi sama reżyserka - "Code Blue to film nie tyle religijny, ile duchowy". I dalej "Cały projekt wyszedł z tego pomysłu, że śmierć żyje wokół nas. Każdego dnia się o nią ocieramy, ale tego nie dostrzegamy".
"Miałam research, którego wolałabym nie mieć. Zmarł mój mąż i przez pół roku obserwowałam, jak znika wspaniały, piękny mężczyzna, którego znałam. Na końcu ważył 40 kilo, miał złamany kręgosłup, był ślepy, sparaliżowany".
"Bardzo lubię myśleć o lokacjach i postaciach jako o metaforach. Metaforą tego szpitala jest katedra, a pielęgniarka jest mniszką".
A film - kontrowersyjny, trudny, o intymności, której nie chcemy oglądać, "obrażający uczucia" - jak to się niektórym odczuło na Festiwalu w Cannes do tego stopnia, że opuścili seans. Czy się odważę? I czy będę miała z kim o nim porozmawiać?
A ja znalazłam w wywiadzie jeszcze taki smaczek:
"Ludzie rzadko używają języka, żeby coś powiedzieć. Oczywiście język może być używany do wyrażania emocji, dzielenia się nimi, ale częściej służy zakłamywaniu rzeczywistości. Język to taka maszyna do ukrywania rzeczy, do prezentowania siebie w lepszym świetle, do jakiegoś teatru słowa". Piękne!
Ostatnio bardzo stronię od takiego kina - nie mam siły na dźwiganie takich tematów, uciekam, zamiast się w pewien sposób oswajać - tak jest wygodniej, chowam się, stronię, zamykam oczy. Z wiekiem nabrałam wrażliwości - czy to możliwe?
Jak mówi sama reżyserka - "Code Blue to film nie tyle religijny, ile duchowy". I dalej "Cały projekt wyszedł z tego pomysłu, że śmierć żyje wokół nas. Każdego dnia się o nią ocieramy, ale tego nie dostrzegamy".
"Miałam research, którego wolałabym nie mieć. Zmarł mój mąż i przez pół roku obserwowałam, jak znika wspaniały, piękny mężczyzna, którego znałam. Na końcu ważył 40 kilo, miał złamany kręgosłup, był ślepy, sparaliżowany".
"Bardzo lubię myśleć o lokacjach i postaciach jako o metaforach. Metaforą tego szpitala jest katedra, a pielęgniarka jest mniszką".
A film - kontrowersyjny, trudny, o intymności, której nie chcemy oglądać, "obrażający uczucia" - jak to się niektórym odczuło na Festiwalu w Cannes do tego stopnia, że opuścili seans. Czy się odważę? I czy będę miała z kim o nim porozmawiać?
A ja znalazłam w wywiadzie jeszcze taki smaczek:
"Ludzie rzadko używają języka, żeby coś powiedzieć. Oczywiście język może być używany do wyrażania emocji, dzielenia się nimi, ale częściej służy zakłamywaniu rzeczywistości. Język to taka maszyna do ukrywania rzeczy, do prezentowania siebie w lepszym świetle, do jakiegoś teatru słowa". Piękne!
niedziela, 22 stycznia 2012
Deszczowa niedziela spływa po szybie, ja w chwili dla siebie z latte, Pan Tau z Lampeduzianką w biblioteczce :)
Nagle słyszę wesołą rozmowę przeprowadzoną z samym sobą przez Pana Tau.
- Jeśli chcesz się dowiedzieć co Blanka robi, to ci odpowiem - wywala książki z półki, a jeśli chciałabyś się zapytać dlaczego jej na to pozwalam, to Ci odpowiem, nie chcę żeby się ich bała, żeby miała do nich awersję, żeby były dla niej czymś naturalnym. To ma być coś na co dzień.
Nagle słyszę wesołą rozmowę przeprowadzoną z samym sobą przez Pana Tau.
- Jeśli chcesz się dowiedzieć co Blanka robi, to ci odpowiem - wywala książki z półki, a jeśli chciałabyś się zapytać dlaczego jej na to pozwalam, to Ci odpowiem, nie chcę żeby się ich bała, żeby miała do nich awersję, żeby były dla niej czymś naturalnym. To ma być coś na co dzień.
piątek, 20 stycznia 2012
środa, 18 stycznia 2012
...wśród stosu kolorowych okładek i "lekkich" tytułów ...
Jak ja uwielbiam dźwięk nowej, pierwszy raz otwieranej, książki w twardej oprawie,
później dźwięk zamienia się w zapach, gdy mój nos ląduje między kartkami
i oczy zamykam i dusze otwieram na spotkanie ze słowem,
które tak pięknie ukryte i jeszcze dotyk chłodnych kart - niemuskanych i jestem już jej.
Wracając dziś z dodatkowych zajęć, spowita ciemnością - zostałam poprowadzona przez neon
jednej ze spożywczych z założenia sieciówek, do których coraz częściej wrzuca się najróżniejsze
przedmioty "niezbędne człowiekowi". Stałym punktem jest także książka i jakież było moje zdziwienie,
gdy wśród stosu kolorowych okładek i lekkich tytułów znalazłam niepozorną, białą, na której widniało nazwisko
Ryszarda Kapuścińskiego.
Otworzyłam na chybił-trafił i dostałam zacytowane słowa:
Między Bogiem
a prawdą
jest
trochę miejsca
i to jest
życie
Andrzej Sulima - Suryn, 1990
I od tamtej chwili była już moja. Znikam z nią przedsennie. Dobranoc.
później dźwięk zamienia się w zapach, gdy mój nos ląduje między kartkami
i oczy zamykam i dusze otwieram na spotkanie ze słowem,
które tak pięknie ukryte i jeszcze dotyk chłodnych kart - niemuskanych i jestem już jej.
Wracając dziś z dodatkowych zajęć, spowita ciemnością - zostałam poprowadzona przez neon
jednej ze spożywczych z założenia sieciówek, do których coraz częściej wrzuca się najróżniejsze
przedmioty "niezbędne człowiekowi". Stałym punktem jest także książka i jakież było moje zdziwienie,
gdy wśród stosu kolorowych okładek i lekkich tytułów znalazłam niepozorną, białą, na której widniało nazwisko
Ryszarda Kapuścińskiego.
Otworzyłam na chybił-trafił i dostałam zacytowane słowa:
Między Bogiem
a prawdą
jest
trochę miejsca
i to jest
życie
Andrzej Sulima - Suryn, 1990
I od tamtej chwili była już moja. Znikam z nią przedsennie. Dobranoc.
wtorek, 17 stycznia 2012
poniedziałek, 16 stycznia 2012
...mam wrażenie, że stoję w miejscu...
Uwierzyć nie mogę w to, jak dawno mnie tutaj nie było. Dni płyną w zawrotnym tempie - już połowa stycznia - a ja czasami mam wrażenie, że stoję w miejscu z tyloma rzeczami, a miałam ruszyć z miejsca od stycznia. Ale za to Lampeduzka mknie do przodu jak burza - może jeszcze nie na własnych nóżkach, ale za to zawsze o jeden uśmiech dalej i od soboty z nocniczkiem pod ręką i zastosowaniu zgodnie z przeznaczeniem :)
środa, 4 stycznia 2012
wtorek, 3 stycznia 2012
poniedziałek, 2 stycznia 2012
niedziela, 1 stycznia 2012
Noworocznie
Nad ranem Pan Tau zauważył osobliwą ciszę...
Wieczór filmowy, który zainicjował Pan Tau, a hasło : Kung Fu, więc trwamy tak sobie we Troje - Najmniejsza odpadła w przedbiegach, ja w zerkaniu, a On w zachwycie. Do tego ślimaki i ser kozi - taka równowaga.
A i rozczulający prezent noworoczny od Pana Tau:
Wieczór filmowy, który zainicjował Pan Tau, a hasło : Kung Fu, więc trwamy tak sobie we Troje - Najmniejsza odpadła w przedbiegach, ja w zerkaniu, a On w zachwycie. Do tego ślimaki i ser kozi - taka równowaga.
A i rozczulający prezent noworoczny od Pana Tau:
Subskrybuj:
Posty (Atom)