Nie rozumiem, jak mogłam go tak po prostu minąć, a może mijałam go już od jakiegoś czasu, może nie chciał bym przerywała mu zabawę w łapanie listka - od kiedy tam jest? Dopiero wczoraj zaprosił mnie do zabawy. Przez moment i ja byłam na płocie - jednak on został, ja poszłam dalej. Na fotografii już zawsze w tym jednym, złapanym momencie będziemy razem - w tamtej chwili nie był samotnym płociakiem z listkiem nad głową.
Jednak wczoraj poznałam jeszcze jednego kota - ale takiego, którego znają miliony, ma swoich fanów - własny blog i konto na Facebooku. Dante - z antykwariatu na ulicy Szewskiej we Wrocławiu. Poznaliśmy się przez Gazetę Wyborczą i artykuł Doroty Wodeckiej. Podobno jest nawet w przewodnikach po Wrocławiu i tak samo obowiązkowy jak Ratusz i Ostrów Tumski.
Poniżej wybrane fragmenty:
Na jakich dziełach Dante wypoczywa najchętniej |
Kim jest bibliofil, który zakrada się do antykwariatów |
Dedykacja - mistrzowska językowo - ukryta między stronami, będąca argumentem przemawiającym za książką, a nie e-bookiem |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz