Dziś jestem czekaniem... takim, które nie może już dłużej czekać.
Jutro święto Lampeduzianki. To najbardziej krągłe, pierwsze najprawdziwsze.
Moje urodziny już dawno mnie tak nie cieszyły, a dziś czuję się jakbym wróciła do momentu dzieciństwa
i odliczała czas do urodzin, który narastał we mnie słodko, w którym trwałam zawieszona, skupiona najbardziej, choć jednocześnie stąpająca najdelikatniej, by go nie spłoszyć, by zachęcić, zaprosić jeszcze mocniej. To jej pierwsze urodziny i zastanawiam się, czy już zawsze będę je przeżywała z tyloma motylami w brzuchu? A jak to będzie, gdy Ona sama nabierze świadomości tego dnia?
Przecież jej motyle będą trzepotały jeszcze głośniej :) Jak ja na to czekam.
Czy Wy też tak reagujecie na urodziny swoich dzieci?
Sięgnęłam po pamiętnik z okresu ciąży i rok temu czułam się podobnie - wracam myślami,
może stąd taki nastrój? Czekałam na nią, będąc jednocześnie z nią we mnie, w szpitalu -
noc przed cesarką... .
Malutki fragment z powyższego wpisu opatrzonego datą 7 lutego 2011 i nagłówkiem 39 tydzień.
A co dla Ciebie Istotko Najważniejsza?
Na początek chcę Ci dać moją dzielność...
byś ostatnie chwile w brzuszku przeżyła w spokoju... .
Tęsknota za Tobą jutro doczeka się zwieńczenia.
Dziś czuję, jutro zobaczę, dotknę.
kazde urodziny dzieci przezywam-to dni bardzo wyjatkowe...Duzy skonczy w tym roku 10 a Maly 2 lata...
OdpowiedzUsuńDuży 10 - pięknie, to za malutkim dzieckiem zdążyłaś zatęsknić i pojawił się - tyle szczęścia i urodzin :)
Usuńmasz przepiękny charakter pisma !!! :-) ...a ja coraz częściej marzę by napisać kiedyś taki pamiętnik ;-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa rumieniące poliki, a i życzę spełnionego marzenia, gdy czas przyjdzie i najbogatszych 40-tygodniowych zapisków :)
Usuń