i urobiony ku jego upodobaniom. Kobieta zerka na świat z ukosa, pytająco, a nawet podejrzliwie.
Virginia Woolf Orlando
Na gorąco.
Jeszcze się żarzy we mnie dźwięk.
Snuję się od rana czterofletowo, bo cztery kobiety wczoraj wygrały na tym instrumencie miłosne pieśni muzyki dawnej - a moja opowieść była tak bardzo współczesna.
Marzenia, nadzieje, wątpliwości… Johannes Ockeghem (1410 – 1497) pojawiały się we mnie, współgrając z tytułem jednego z wykonanych utworów.
We wnętrzu klasztoru, gdzie myśli nie cichną, łapałam myśl za myślą, jak oddechy, zastanawiając się - może to banalnie zabrzmi, ale nad miłością właśnie.
Mąż - Pan Tau - zaciągnięty tam przeze mnie, urzeczony flecistkami, jednak po wszystkim powiedział - jak dla mnie chaos kompozycyjny, brak punktu zaczepienia. Bo ta muzyka nie jest taką, do jakiej dziś jesteśmy przyzwyczajeni. Ale ja odnajduję się w tych tak nieprostych historiach, jak nieprosta przecież bywa miłość. Znajduję punkty zaczepienia, harmonijnie porządkuję chaos, a to wszystko, bo kocham.
A kobieta? Właśnie takie - jak ten niezwykły koncert - jest jej myślenie o miłości, a wynika to z tego, że Serca kobiet są zawiłe [...] - jak zauważa Virginia Woolf.
Cezary Zych - dyrektor festiwalu - do każdego z koncertów dołączał słowo - oj niebanalne;), a poniżej to, jakim obdarzył Snów Consort - duński zespół, który tworzą :Patricia Roa Johansen – flety prosty, Camilla Bachhausen – flety proste, Christina Lauridsen – flety proste i moja ukochana, znana z poprzednich koncertów jako solistka -Bolette Roed – flety proste, kierownictwo artystyczne:
Idealny wykonawca muzyki dawnej i idealny słuchacz muzyki dawnej to z definicji filozofowie. Nadając muzyce sens podejmują próbę innego spojrzenia na świat przeszłości w połączeniu ze światem dzisiejszym. Muzyka dawna dzisiaj to przecież nasze okno na historię, a poprzez historię nasze okno na teraźniejszość. Muzyka tak otwarta na nowe sensy, bo nie związana z żadnym sensem raz i na zawsze, znajduje swoją rację istnienia w poszukiwaniu w niej sensu. Muzyka pisana na consort viol da gamba jest arcyciekawym pretekstem do filozofowania, bowiem jest w niej i potrzeba harmonii (sięgamy kosmosu) i potrzeba dialogu (sięgamy religii) i potrzeba współpracy (sięgamy polityki) i potrzeba bliskości (sięgamy miłości) i potrzeba ciszy (sięgamy medytacji) i potrzeba samotności (sięgamy tajemnicy). To wszystko jest w takim samym stopniu dawne jak współczesne, w takim samym stopniu historyczne jak dzisiejsze. Pozornie czterech muzyków grających na czterech instrumentach należących do tej samej rodziny, a w rzeczywistości czterech filozofów rozpoczynających rozważania, których dalszy ciąg chcą przekazać znacznie liczniejszej grupie słuchających ich filozofów.
Więc jak przystało na słuchającego filozofa - w myśl filozofowania Pana Zycha :) - sięgałam kosmosu, religii, miłości, medytacji, tajemnicy - zaspokajając wyżej wymienione potrzeby... a za Virginią Woolf patrzyłam na pojawiające się myśli z ukosa, pytająco, a nawet podejrzliwie.
A czy nie jest trochę tak, że mężczyzna patrzy kobiecie prosto w twarz, jakby została ona stworzona ku jego potrzebom i urobiona ku jego upodobaniom. A kobieta zerka na mężczyznę z ukosa, pytająco - doszukując się nieustannie wzajemnej inspiracji, zadziwień, gier słownych, porywów, czarów? Oby nigdy nie miała powodów, by patrzeć podejrzliwie.
Muzyka w Raju tu strona- festiwal - w Seminarium Duchownym w Paradyżu - po raz dziesiąty, ja w nim piąty raz, choć nie tak intensywnie jak zawsze, ale mam nadzieję na jeszcze jeden koncert.
Kawa i sernik paradyski - obowiązkowo - w klasztornych jadalniach serwowane sercem przez przystojnych i szalenie miłych studentów seminarium - może byli wśród nich tacy, którzy patrzyli światu prosto w twarz- choć dla nich tym światem jest Bóg.
Bolette Roed, foto:
|
Bardzo lubię Twoje słowa, przenosisz do miejsca, koncert musiał pobudzić wiele zmysłów, zwłaszcza w takim miejscu...
OdpowiedzUsuńZmysłowo było -a jakże!!!
UsuńPoza tym, że Virginia i Ty macie absolutną rację z tym "zerkaniem z ukosa", to kocham jeszcze ciszę klasztorną i tę błąkającą się w pustych kościołach:)
OdpowiedzUsuńO cisze trudno było - chyba, że celowo zbłądziło się w niejeden zakamarek:) A ta cisza wyzwala tak głośnie myśli...
UsuńBardzo do mnie to zerkanie z ukosa przemawia. I aż mi się zachciało muzyki znów, ale tak, żeby się jej dało dotknąć - jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZ ukosa, a jakże!!! A i muzyka na wyciągnięcie ręki:)
UsuńTyle pięknych słów u Ciebie :-) A ta muzyka prawie dźwięczy w uszach :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a i cieszę się, że słuchamy jej razem.
Usuń♥
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdawno nie czytałam tak natchnionych słów o muzyce dawnej:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Magdo bardzo współcześnie:)
UsuńBardzo lubię muzykę dawną, kiedy śpiewałam w chórze, to był mój ulubiony repertuar :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle wszechstronna z Ciebie osoba i z z tak niełatwym repertuarem sobie radząca.
UsuńMam trzy zamiłowania, muzyka, literatura, gemmologia
Usuńco do reszty - bywam ignorantką :)