Wycieczka z dziećmi pachnąca piernikami, które same wypiekały w Muzeum Żywego Piernika w Toruniu,
z Mleczną Drogą i postojem na Marsie za sprawą Planetarium,
z szeroko otwartymi Drzwiami Gnieźnieńskimi, przez które przeszły zbierając po drodze wspomnienia.
Udało mi się uchwycić nieco, ale o tym będzie coś osobnego.
Sama zadziwiłam siebie, bo dzielnie zniosłam dwie noce bez Lampeduzianki, za to po powrocie o północy wtuliłyśmy się w siebie mocą całą (akurat się przebudziła).
A i zmiany są ... na głowie - skróciłam dzielnie z ramion do podbródka i z grzywką - która miała być prosta, a jest na bok. I jakoś tak pewności siebie nabrałam i do lustra się uśmiecham - czy nowa fryzura poprawia nastrój? Sprawdza się to u Was? Wiem, że proponuje się takie zmiany na smutki. U mnie pomogła na przemęczenie.
Na świeżo kilka ujęć z wesela: miejsce - Pałac Białokosz - zachwycił przede wszystkim okolicą.
Samo wesele odbyło się w połączonym z pałacem namiocie.
Zabawa do wschodu słońca, tańce po zadyszkę, śmiechu pełne usta.
slub na swiezym powietrzu-rewelacja!
OdpowiedzUsuńja od wczoraj jestem tu http://lookobjectively.blogspot.de/
Troszkę mnie nie było, a u Ciebie takie zmiany i ile do nadrobienia, ale cieszę się, bo lubię poczytać Ciebie:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam stęsknić się za moimi dziećmi i tulić później te małe ramionka i noski najdłużej jak się da.
OdpowiedzUsuńJa do teraz nie wiedziałam, co znaczy stęsknić się tak mocno, bo nocy osobnej jeszcze nie było, więc po powrocie utulaniu i głaskom nie było końca:)
Usuń