Środowy spacer z bzu łapaniem
Zapachu odurzaniem
Uwiecznianiem ostatnich tchnień delikatnych kwiatków...
Czwartkowy spacer odwiedzinowy, z kwiatem dla cioci (mojej kuzynki).
Z uśmiechem i głaskiem dla Maleństwa, które jeszcze we wnętrzu mamy,
gdzie nakładają się na siebie dwa bicia serc - duże i malutkie.
Mimo połowy ciąży, wciąż jeszcze w zagadce płci... z kuzynką czy kuzynem
Lampeduzianka będzie konie kradła?
Piątkowy spacer... już w objęciach młodszego kuzyna, z którym pierwsze koty za płoty.
Odwiedziny weekendowe u nas.
To teraz rodzeństwo Lampeduziance by się jeszcze przydało ;-))
OdpowiedzUsuńTrzeba łapać te majowe chwile, bo u nas jakoś chłodniej się zrobiło :-o
dokladnie to samo chcialam napisac:)
UsuńO rodzeństwie pamiętam i bardzo chcę - za nie tak długą chwilę:)
UsuńWłaściwie bez kojarzy mi się z taka oto historią.
OdpowiedzUsuńKoniecznie w wieku 9 lat chciałam dla mojej mamy bzu. Dużo, pięknego, w bukiecie olbrzymim.
Najładniejszy rósł na cmentarzu.
Udałam się tam. Z Kaśką.
Straciłam rachubę czasu. Wracając nie było mnie widać zza bukietu.
Nie wiedziałam, że szuka mnie już milicja.
Oj działo się wtedy.
To wyprawa, w której czas przestaje się liczyć.
UsuńA dla Rodziców -bez pełen łez..., ale tych dobrych, bo się odnalazłaś:)
Dziękuję za odwiedziny u mnie.
OdpowiedzUsuńUroczą masz córeczkę!
Uwielbiam zdjęcia dzieci - oglądać, ale chyba bardziej robić :-)
Pozdrawiam! Będę wpadać tu częściej!
Piękny blog Twój, w którym zatrzymam się na słowo, na fotografie:)
Usuń