Dorota Masłowska ( Wysokie obcasy )
Wybudzona i rozproszona nocą przez Pana Tau, który telefonicznie poinformował mnie, że już wraca z klasowego spotkania po latach, nie mogłam nakryć myśli kołdrą snu. Marzłam, bo okrycie opadało z impetem, gdy myśli kotłowały się nie mogąc znaleźć miejsca.
Zasiadłam więc około 3 nad ranem w kuchni objęta Delikatnością Davida Foenkinosa, a dokładniej rozmową Barbary Kuchty z autorem w ostatnich Wysokich obcasach. Dzięki tej rozmowie zobaczyłam Davida jako człowieka, któremu Kieślowski nie obcy, a Polański ukochany, a słabość do Polaków ma tak wielką, że dwóch umieszcza w każdej swojej powieści w różnych rolach.
Europa wschodnia mnie ukształtowała, kiedy miałem 16-20 lat. Jazz muzyka Krzysztofa Komedy. Książki Milana Kundery. Mój ulubiony pisarz to Gombrowicz. Mam mnóstwo książek o polskiej kulturze, na przykład o Witkacym.
Zainteresowało mnie w Delikatności to, że jest to powieść z dygresjami i cytatami, a to zachęca ołówek temperować, zakreślać nim i określać się względem zakreśleń, nakreślając tym siebie.
Często cytuję własne cytaty. Bardzo lubię ten pomysł [...] Lubię ten aspekt zabawowy i grę z czytelnikiem [...] Kocham książki szczodre, w których autor dzieli się swoimi fascynacjami - czytelnik ma ochotę obejrzeć jego ulubiony film, przeczytać książkę.
Ważne jest tez to, że została zekranizowana, a główna rola należy do Audrey Tautou, ale na początek książka.
Moje nocne spotkanie z Davidem przypieczętowałam gruszką, ale już poranne, miało mocniejsze uderzenie - dlatego wybrałam granat - bo postać wybuchowa - Dorota Masłowska - swego czasu uwielbiana za Wojnę polsko-ruską i ten język niepokorny, ale ile to było lat temu? Czy nadal zachwyca? Warto sprawdzić!
Katarzynie Surmak-Domańskiej opowiada o inspiracjach:
Słuchając radia, jeżdżąc tramwajem, chodząc po sklepie, łapiesz na radar mnóstwo potencjalnych fabuł, pomysłów. Na różnych paragonach mam ponotowane rzeczy, których nie byłabym w stanie wymyślić sama[...]
O spostrzeżenia na temat wszechludzi mieszkających we wszechmiejscach:
Poza tym, jakie znaczenie ma teraz miejsce? W dobie ekonomicznych lotów, które przenoszą nas jak teleporty do miast o identycznych strukturach. Czy przebywam w Krakowie, Dreźnie, Pradze czy Berlinie, mam wrażenie, ze jestem w mieście homogenizowanym, którym rządzą identyczne mechanizmy, identyczne schematy. Tu stacja Shell, tu Lidl, tu Carrefour z tymi samymi produktami, co u mnie pod domem. Unia Europejska wprowadziła wiele udogodnień, ale pod wieloma względami jest siłą niszczącą. Zabija lokalność, specyfikę. Zaczynamy funkcjonować we wszechmiejscu.
Dlatego ludzie stają się ogólni, stają się wszechludźmi. Możemy żyć wszędzie. Narodowość i miejsce zamieszkania przestają definiować człowieka. [...] Ludzie młodzi, może jeszcze nie z mojego pokolenia, ale myślę, że z pokolenia mojej córki już tak, mieszkający w różnych krajach będą coraz bardziej do siebie podobni. Dla nich narodowość nie będzie bardziej istotnym wyróżnikiem niż kolor włosów.
Martwi się o język - pod czym też mogę się podpisać:
Ten język sztucznego tłumaczenia, który widzimy w niegramotnie przetłumaczonych książkach czy stronach internetowych, to trochę przyszłość języka polskiego. Zanik odmian, kalki gramatyczne, obce wtręty.
Rozmowa, której mam ochotę się przysłuchać, gdzie słowa są głośne, znaczące, a nową powieść Kochanie, zabiłam nasze koty już ubieram w barwę granatu i domyślam się, że będzie równie soczysta jak nasiona tego owocu. Będę rozgryzała, plamiła się, smakowała - o tak! Najlepiej pod takim niebem, jak to uchwycone w sobotę i nie szkodzi, że poprzecinane futurystycznie wyglądającym metalem, bo i Masłowska i Peszek, o której mowa niżej, są takim zadziornym pięknem.
I mam nadzieję, że przygrywać mi będzie nowa Maria Peszek, bo jej słowa przeszukuję jak zapomniane kieszenie, w których znajduję skarby na pocieszenie:
Bez Ciebie znaczę mniej
Niż pocztowy znaczek
Bez Ciebie jest mnie pół
Bez Ciebie jestem jak
z powyłamywanymi nogami stół
lubię te poranki z kulturą u Ciebie, słowne obrazy, potok myśli i zdjęcia też lubię :)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo:)
UsuńPiękne muzyczno-słowne połączenie. :)
OdpowiedzUsuńTakie mocne babeczki i delikatny mężczyzna - mieszanka wybuchowa:)
UsuńPeszek zakupię, bo płyta i muzycznie i tekstowo jest genialna. Niestety Masłowskiej nie wierzę, kreowanie ludzi na geniuszy i konieczność bycia w mainstream zabija moje pojęcie dobrej literatury, może kiedyś zmienię zdanie. Może...
OdpowiedzUsuńJa z Masłowską w przyjaźni za słowa - tak dobrze się z nimi bawię. Może coś się odmieni, kto wie...
UsuńBardzo lubię do Ciebie zaglądać, zawsze znajdę jakiś punkt zaczepienia :) Tym razem Masłowska, którą cenię za celność spostrzeżeń. Ma naprawdę bystre oko, co przeklada się na treści, które do mnie akurat trafiają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina:)
Też lubię jej bystre oko i jak je w słowa ubiera.
UsuńNowa płyta Peszek zachwyca :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się zupełnie.
UsuńJuż miałam zamknąć, bo Masłowska. Masłowska wyskakuje zewsząd, zaczęłam się bać, że wyskoczy z mojej lodówki. Jestem jej ciekawa, ogromnie. Po tych wszystkich wywiadach, które chyba przedawkowałam, stąd ten pierwszy odruch i poczucie, że muszę odpocząć,zanim po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńA Peszek, Peszek zachwyca. Mnie niezmiennie.
Owocowe połączenie zachwycajace!
Mnie i Peszek i Masłowska - niezmiennie.
Usuń"Wojna polsko-ruska" jakoś zupełnie mnie ominęła ;-) Trochę obawiam się Masłowskiej ;-) Natknęłam się na jej pisanie w "Z' i niektóre jej felietony bardzo dobrze mi się czyta, a przez niektóre nie mogę przebrnąć :-o
OdpowiedzUsuńPiękny ten zachód słońca i ta lekka mgła unosząca się nad ziemią :-)
Felietony też znam i zaczytuję się z uśmiechem. Zachęcam do powieści - same się czytają:)
UsuńNie znam Masłowskiej, ale jak to trafnie określiłaś - zadziorne piękno Peszek plasuje sie blisko centrum moich upodobań muzyczno-tekstowych
OdpowiedzUsuńTekstowo Peszek mocniejsza niż zwykle.
UsuńJakoś nigdy nie potrafiłam się do Masłowskiej przekonać. chyba nie mój styl :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa nowej Masłowskiej.
OdpowiedzUsuńJa zaspokoiłam już ciekawość i szykuję się do zamieszczenia kilku refleksji.
UsuńPeszkówna - wielkie TAK, Masłowska niestety nie...
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że ja nigdy nie lubiłam Masłowskiej. Zawsze to dla mnie było takie na siłę, przekombinowane i w żaden sposób mnie nie dotyczyło. A tę nową przeczytałam w dwa wieczory. Nierówna jest, ale dobrze mi się czytało. I przyznać muszę ze wstydem, że ten polski kiepsko tłumaczony z angielskiego, to mój polski jest. Bo jak 8 godzin dziennie mówię tylko po angielsku, to tak mi się potem robi z językiem - zwłaszcza w warstwie słowotwórczej.
OdpowiedzUsuńJest tam jeszcze taki jeden fragment o tym jak kobiety sobie przytakują i na tej podstawie się łączą w stada. Bardzo do mnie ten fragment przemawia.
Ciekawa jestem bardzo, co powiedz jak już przeczytasz. Swoją recenzję rodzę powoli i na raty, bo czasu brak. Czekam na Twoją.
Ściskam.
U.
Dobrze, wręcz wybornie, bawiłam się przy Masłowskiej i u mnie refleksje nabierają kształtu stopniowo, ale owe przemyślenia znajdą ujście na stronie.
UsuńObie znamy tajemnicę niełaskawego czasu - niech nam praca mniej czasochłonną będzie! Pozdrawiam.
Trochę mnie przeraża szał na nową Masłowską, jeszcze kilka dni temu zerkała z niemal tuzina okładek w kiosku. Żeby to tylko nie było sztucznie nadmuchane. i tylko jestem coraz bardziej ciekawa nowej książki :)
OdpowiedzUsuńPolecam.
Usuń