Zresztą to życie było łatwe. Niewielu ludzi na świecie
cieszy się życiem tak przyjemnym, bezproblemowym i bezrefleksyjnym. Nikt na tym
wybrzeżu nie leżał i nie zapłakiwał się z powodu popełnionych grzechów czy
braku pieniędzy, żeby nie wspomnieć o jedzeniu. Cóż za piękna gromadka,
wytworna i piękna od słońca, sportu, zdrowych potraw! Niewiele osób wie, że
istnieją takie krainy, chyba że zawitają tam na krótkie wakacje albo dowiedzą
się o nich z oszałamiających podróżniczych opowieści. Słońce i morze, morze i słońce i nieodmiennie
szum morza na plaży.
Dziewczynki dorastały
w świecie błękitu. Każda ulica kończyła się morzem, niebieskim jak ich oczy –
jak często im powtarzano. Nad głowami miały błękitne niebo, które zasnuwało się
chmurami i szarzało tak rzadko, że uznawano to za atrakcję. Wiejący równie
nieczęsto ostry wiatr, niósł ze sobą przyjemny powiew soli, a powietrze zawsze było
tu słone. Dziewczynki zlizywały sól z własnych rąk i ramion, a także sobie
nawzajem bawiąc się w szczeniaki, jak to nazywały. […]
Nieodmiennie przez całe
dzieciństwo, dniem i nocą, dziewczynkom towarzyszył szum morza, łagodny plusk
fal, niczym oddech, wyciszający i kołyszący do snu.
Doris Lessing Idealne matki
Z sobotnim niebem czytałam, z błękitem jak z kart opowiadania,
z wiatrem delikatnym przewracałam strony, z poszumem liści - między innymi tymi jesiennymi także.
I nie mogłam się oderwać.
Prosto, sugestywnie, emocjonalnie przemówiła do mnie autorka.
Szeptem, a głośno. Realnie, a jednak jak z bajki.
Świat, który pokazała niewyszukanymi słowami - i historia jak ziarenka piasku w najdelikatniejszych miejscach.
W przenikających przez głęboki cień drzewa promieniach słońca upalne błękitne powietrze, przesiąknięte atmosferą rozkoszy i szczęścia, zdawało się wydzielać wielkie krople czegoś na podobieństwo złotej mgły, którą dostrzegła tylko ona.
Doris Lessing Idealne matki
Podczas tego sobotniego ukłonu lata w naszą stronę - ogródkowe chwile z kuzynem, przekładane śliwkami, uśmiechami, słońcem, błękitem... z pewnością za mało błękitu w ciągu roku na naszym niebie. Lampeduzianka dorasta raczej pod tym szarzejącym się, ale i tak najważniejsze jest to niebo wewnętrzne, pełne promieni.
Zastanawiałam się ostatnio nad zakupem tej książki. Lessing jest moim wyrzutem sumienia, wciąż o niej pamiętam, a cały czas pozostaje nieznana.
OdpowiedzUsuńnawet nie słyszałam o tej pozycji, zachęciłaś, bardzo :) i te Wasze sielskie ogródkowe chwile, oby dużo takich było, aż do zimy ;)
OdpowiedzUsuńJejkuuuu! Nie mogę się napatrzeć na Lampedziunkę :-)Wygląda przeuroczo!
OdpowiedzUsuńWciąż mało mi błękitu :-) Jeszcze bym chciała, a tymczasem bardziej szarość :-o
OdpowiedzUsuńPatrzę na te Twoje zdjęcia piękne i aż uwierzyć nie mogę, że to jeszcze chwilę temu tak było. Jak tam "kampania wrześniowa"?
OdpowiedzUsuńZałożyłam sobie, że przeczytam tę powieść. Mam nadzieję, że uda się jeszcze w tym roku. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl