wtorek, 11 czerwca 2013

"Pięściami walczącego marzenia" uderzam w carillony gdańskie

Miasto wśrubowało się w ziemię
pięściami walczącego marzenia
Człowiek
odziany w walce upału
zamieszkał w swojej własnej dłoni
Niebo:
karta tytułowa zaginionej książki

                                                                     Tadeusz Peiper  Miasto

Ostatnio bujne chwile poza domem.
Wycieczka mojej klasy ( i jeszcze dwóch piątych ) do Gdańska (Sopot i Hel pomiędzy), 
z odnalezionymi zachwytami i słońcem, w którego objęcia pchała się niejedna malownicza kamieniczka.  
Wśród pięknych miejsc odnajduję jakąś siłę. Podmuch zachwytu pcha mnie do przodu.
Oglądam, słucham, dotykam, przystaję, zamykam oczy. 
Jestem blisko, bliżej, najbliżej i wybucham słowem.
Wysypują się ze mnie na chodnik, spadają pod nogi tych, co obok mnie.
A ja czuję jakiś smutek, bo mnie ma przy mnie tych, co znaczą najwięcej, 
rozumieją już prawie bez słów. 
Teraz do ich grona dołączyła Lampeduzianka. 
Tyle chcę jej pokazać, podziwiać zdziwienia, widzieć radość, zachwyty chwytać  
i słuchać jej pytań o świat.


Cecha pielgrzyma

Pewien dawny znajomy powiedział mi, że nie lubi 
podróżować sam. Chodzi o to, że kiedy zobaczy coś 
niezwykłego, nowego, pięknego, tak bardzo chce się 
podzielić tym z kimś drugim, że czuje się nieszczęśliwy, 
gdy nie ma z kim. 
      Według mnie nie nadaje się na pielgrzyma.

                                                                                          Olga Tokarczuk Bieguni 
 Gdy czytałam  Biegunów, zakreśliłam także ten fragment.
 I ze mnie żaden pielgrzym.









Po powrocie mogłam  oddychać już tylko przy Lampeduziance tańczącej w rytm moich stęsknień.
Trzy dni - dwie noce poza przytuleniem zrobiły swoje. 



8 komentarzy:

  1. cudowna jest Lampeduzianka w tancu z bankami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ze mnie żaden pielgrzym...
    Tęsknię za podróżą.

    kultur-alnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię samotność.
    Ale weekend bez rodziny, ostatnio prawie każdy, to ciężka dla mnie strawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez takiego oddechu też bym tęskniła, oj mocno

    i ta rączka

    piękna

    a Gdańsk lubię

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach! Te gdańskie kamieniczki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam podobnie, każdy mój zachwyt, odkrycia chcę mnożyć, dzielić razy trzy,a samotne wyprawy jakieś niekompletne:)
    Lampeduzianka jak zwykle urocza, w pogoni za nieuchwytnym;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby nic...przecież to tylko dwie noce, tylko trzy dni, a dla matki to jakby miesiące, a nie dni ... Ja jeszcze się nie rozstałam z moim chłopcem na dłużej niż kilka godzin w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  8. ja jeszcze mogę, chyba, dzielić się muszę później, i mnie do Gdańska wzywa ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...