poniedziałek, 24 października 2016

Muzeum Powstania Warszawskiego. "Alunia" Smolik/Grosiak. "Wania..." -czyli co mi duszę skradło.


Warszawa na moment, na dzień niecały, w deszczu, pospiesznie, żwawym krokiem, a i w korku, w metrze, na wietrze, festiwalowo, muzealnie, ulicznie... . Dawno niewidziana - to już lata będą od ostatniego spotkania. Wyrosła, wypięła się w górę, sięga nieba... . Właściwie to mało się znamy, bo ponad 400 km to już jest podróż.
Wykorzystując ostatnie chwile urlopu macierzyńskiego, który już w wyrównawczy się zmienił, łapię chwile. Podróż do Warszawy spontaniczna, zabrałam się z mężem koleżanki, który jechał do pracy, a że jego żona jest reżyserem spektakli dziecięcych i nie tylko, znalazła Międzynarodowy Festiwal Teatrów dla Dzieci i Młodzieży i udało nam się zobaczyć dwa spektakle. Pierwszy dla Maluchów 4+ na podstawie sztuki Maliny Prześlugi "Blee"( Szkoła Aktorska Machulskich) , natomiast drugi to "Wania. Opowieść o Wani i tajemnicach rosyjskiej duszy, zaprezentowany przez Karlsson Haus z Rosji:

Jednoosobowy spektakl, grany znakomicie przez Michaiła Szełomiencewa i cały ensemble prostych drewnianych figurek w dość klaustrofobicznej przestrzeni, był nie tylko okazją do zademonstrowania efektownych działań animacyjno - lalkarskich, świetnej pracy aktorskiej, ale i przejmującej refleksji o naturze ludzkiej [...]
                                                                                                        Marek Waszkiel, Teatr Lalek nr 1/2016

Wania powalił mnie na łopatki, otworzył wnętrze i zamieszał w nim tak mocno, że śmiech przeplatał się ze łzami, a dreszcze, zachwyt, podziw zaowocowały miłością do Michaiła - geniusza. Przecudne lalki, muzyka i ten rosyjski język - tłumaczenie wyświetlał rzutnik. Zapomniałam, że teatr lalkowy to czysta magia.













Nakarmiona dusza, pokrzepiona kawą i zupą dyniową z knajpki teatralnej, ruszyła warszawskim metrem w poszukiwaniu kolejnych wrażeń.
Spacer pomiędzy niemalże doklejonymi budynkami, bardzo kolażowe widoki, dziwaczna mozaika, której nie potrafiłam dopasować do siebie.  Zabrakło czasu na te najpiękniejsze zakątki Warszawy.








Zadziwiający widok - piękna kamienica - perełka - w jakże osobliwym otoczeniu. 


"Ja żyję tym, co było i tym co będzie "
                                                                   Fragment listu przekazanego w trakcie powstania

Muzeum Powstania Warszawskiego dotknięte zaledwie, w pośpiechu, z małymi tylko zatrzymaniami, zostawiło serce bijące szybciej. Myślę, że to miejsce na pół dnia, bez ponagleń, w samotności, wiem, że wrócę tam jeszcze. I wciąż śpiewam smolikowo-grosiakową Alunię.





 
Jeden z bardziej poruszających listów : Barbara, która całuje Kaziulka arcy mocno, słuchając fortepianowego "Zatańczmy tango". Obok fragment komiksu dotyczącego powstania.
 
Sukienka lila-niebieska, na ślub w sam raz
Garnitur z brązowej wełny, w kieszeni mak

Czemuś ty mnie nie złapał za rękę?
Czemuś ty zdradził swe serce?
W sierpniowy gorący dzień
tyś wojnie oświadczył się

Tamten garnitur włożyłeś
na mszę niedzielną w kościele
I miałeś go w sosnowej trumnie
co trawą pachniała i lasem

Sukienka lila-niebieska, na ślub w sam raz
Garnitur z brązowej wełny, w kieszeni mak

Z oka znika źrenica
Życie twe krąg zamyka
Woja Ci duszę skruszyła
Syberia Ci serce zmroziła

W parku jest duszno, jak wtedy
gdy wojna mi Ciebie ukradła
To ja, to twoja Alunia
co życie bez Ciebie przeżyła

Sukienka lila-niebieska, na ślub w sam raz
Garnitur z brązowej wełny, w kieszeni mak
  
 

7 komentarzy:

  1. Świetnie uchwyciłaś kontrastowość w zabudowie Warszawy (szczególnie na zdjęciu z Kościołem Wszystkich Świętych, PKiN i wieżowcem).Dawno nie byłem na Placu Grzybowskim. Twoje zdjęcie jest niczym zaproszenie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam zatem na długi spacer i koniecznie z aparatem ;) I ja dziękuję za słowa i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Za kilka dni zajrzę do MPW i już drażni mnie, że to wszystko, to tylko liźnięcie tematu... uściski pięknoto. xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie - "liźnięcie" to dobre słowo. Dziękuję za Twoje inspiracje. Odściskuję :)

      Usuń
  3. ... a ja dziękuję za dotknięcie Twojego dotknięcia... dawno nie byłam w W-wie, więc cieszę się, że mnie zabrałaś na ten spacer:)**

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...