czwartek, 28 kwietnia 2016

"Inna dusza" Łukasza Orbitowskiego, czyli bardzo niewiosenne poruszenia.


Wiosenniejemy.
Przeciągam się pod słońcem.
Na dywanie ogrodowych tulipanów stąpam najdelikatniej, by nie spłoszyć szmerów wiosny.
Pierwsza wiosna LeoNarda.
Krążymy to tu, to tam, zahaczając o pałacowe włości, gdzie wnętrza wdzięczne fotograficznie i kawa nasiąka niecodzienną, niespieszną atmosferą. Gości jeszcze nie ma ( w ofercie tylko napoje), bo sezon dopiero się zacznie, więc czujemy się jak państwo na włościach.













Ciepła zieleń, za którą wyglądałam od początku miesiąca z nadzieją zahacza o dusze, które ogrodowym trwaniem spragnione.
Na razie jednak domowo, bo choroby właśnie zagościły na dłużej. CasaBlanka przedszkolnie kaszląca, a LeoNard oskrzelowy, wyłapujący jej przeziębienia.  Inhalacjom nie ma końca... .






Z książką pod pachą

Listopad jest jak sen sztucznych światłach, autobusy stoją w korkach, zacina bury deszcz, a o poranku na Jasnej można zobaczyć kałuże o brzegach żółtych jak pudełeczka w jajkach niespodziankach. Dalekie domy spowija mgła, której pasma, niby otępiałe duchy, wkręcają się w nagrobki cmentarza Starofarnego. Rowery stoją już w piwnicach, woda tryska spod kół śmieciarki, przechodnie nastawili kołnierze, naciągnęli na uszy czapki, ale chłód i tak wwierci się pod ortalionowe kurtki i prochowce. Golfy pod puchówkami nasiąkają potem.”




Jestem po lekturze " Innej duszy" i jakże mi w duszy echem rozbrzmiewa jeszcze ta powieść.
Mocna, mroczna, poruszająca - taka, co nie przed snem, bo poduszka może nie udźwignąć ciężaru myśli. Jędrek, Krzysiek i Darek -  trzech dojrzewających chłopców, których świat poznajemy na początku. Lata dziewięćdziesiąte to także mój czas, więc może tym bardziej bliższe to wszystko.
Pierwsza książka Łukasza Orbitowskiego jaką miałam w rękach i raczej nie ostatnia. Uwodzi językiem - tym mnie zdobył i jeszcze jedna z narracji jest pierwszoosobowa - potęgująca całość, to ona nie daje spokoju, wzrusza do głębi. Świat widziany oczami jednego z chłopców to nie jest dobry świat, bo w nim życie u boku ojca alkoholika:
Bez większych nadziei odwiedzam cmentarz Starofarniany. Tatko uwielbia to miejsce, w lecie potrafi przesiedzieć tu całą noc, mamy jednak listopad. Woda błyszczy na katafalkach, marmurowy Chrystus przyjął pozę jakby puszczał przodem jakąś ładną dziewczynę. Pozieleniały, smutny anioł opiera się o krzyż[...] Wyobrażam sobie ojca śpiącego w trumnie, na wzór Drakuli, jak leży sobie na plecach i uśmiecha się przez sen. Podnosi się gwałtownie. we włosach ma pajęczyny i liście, w uszach wosk, a na rękach krew. Otrząsam się.
i matki:
Gdyby matkę wystawić na zewnątrz, zmieniłaby się w mokry pomnik żony udręczonej.
Książka nagrodzona Paszportem Polityki.








3 komentarze:

  1. Dzieci, ależ one szybko rosną :) Miejsce wydaje się obłędne. Orbitowski jest w drodze do mnie, tzn książka :) Uściski posyłam i żeby choroby się dzieci nie imały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam, że bardzo pociągają mnie w książkach lata 90-te, więc być może rankiem poczytam sobie;).
    Pałac cudowny, przez chwilę myślałam, że to Wasz dom, bo Leo się tak rozkokosił na sofie;))

    OdpowiedzUsuń
  3. wnętrza urzekły, fotografia książki na huśtawce też i nie pozostało mi nic innego, jak przeczytać całość :)
    pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...