– Ze mną porozmawiać przyszli? Są poety, są wiersze śliczne, baśnie
zachwycające, ale ja niczym nie jestem. Nauki żadnej nie posiadam,
żadnej szkoły. Co może powiedzieć stara Cyganka podobna do prawdziwka
zapomnianego w jesiennym lesie? Jestem dziewczyna biedna, spod krzaku.
Nerwowa, duszę mam malutką. Jestem zwyczajny człowiek, może gorszy od
wszystkich. – Papusza mówi to szeptem i szeptem dodaje: – Zachodźcie.*
* Angelika Kuźniak
Papusza
Zaszłam. Usiadłam na stołeczku. W blaszany talerz uderzam widelcem, próbując złapać ziemniaczaną bryłkę
( pół biedy jak z obiadu zostało kilka ziemniaków. Papusza podsmaża je na margarynie i podaje na blaszanym talerzu)*
Nagle Papusza złapała moją dłoń, otworzyła delikatnie, zahaczając o serce i wróżyć zaczęła... . ( ja na ten przykład wróżę psychicznie: poznaję kiedy człowiek w niedobrym humorze i kiedy rozkochany i zakochany i poznaję z czoła, co to może być za człowiek; czy dobry, czy zły, czy mądry, czy głupi, czy ma wolę silną , czy złamaną[...] Musi być jakiś duch, jakieś tchnienie i wtedy człowiek wszystko wie)*
Pomiędzy słowami jej wierszy- pieśni na siebie nieznaną patrzę.
Na podstawie jej opowieści tworzę własne mapy - nieznane dotąd, którymi podążam.
Jestem w taborze, ognisko wieczornych poczytań rozświetla chwile z mocą, o jakiej już zapomniałam.
Z Ficowskim, Tuwimem zaprzyjaźniam się poprzez listy, które ślą do Papuszy.
Tak bardzo chciałabym jej szepnąć - jak piękna jest - że Lalka (po cygańsku lalka to Papusza) najpiękniejsza z duszą tak prawdziwą, że aż onieśmiela.
W majowym słońcu jagody zbirałam, czarne jak łzy cygańskie. Na gałązkach
się huśtałam. Żyłam wodnym szumem i jego srebrzystym dźwiękiem. Śpiewać
nauczył mnie wiatr, ruczaje płakać. A jak lipy kwitły, to aż mnie
zatykało, tak miód było czuć. W górach też cudnie. Jechalimy potokiem,
pienił się, skakał, chodził po kamieniach, w deszczu groźniał, rozlewał
się, wszystkich nas potopić chciał. Cyganka zejszła z wozu na drogę i
tańczyła. Czemu? Bo jej radość była. Kawałek chleba suchego ugryzła,
wody się napiła i była szczęśliwa. Z gołymi ręcami jechał człowiek po
świecie.*
A i czas mi obcy, bo i malutka jestem jak Bronisława przy matce i dojrzała nad wyraz, gdy o śmierci męża Dyźka czytam w pierwszych słowach powieści.
Czas w tej opowieści to czas cygański i trudno mu ufać. Zapytaj
Cygana o kwiecień, odpowie: "To jak kwitną jabłonki". Wrzesień? "Jak
kopali kartofle". O lata pytać nie warto, nikt w taborze nie liczył.*
Nie
wiedziałam, nie znałam... . W Radiowej
Trójce Celińska poruszyła
niejednego, który nie wyszedł z samochodu, dopóki danego dnia nie
skończyła
Papuszy Angeliki Kuźniak. Ja nie słuchałam, ja zaczytałam się do ostatka, ze szczętem, ze łzami - tymi... co jak grochy są.
Angelika Kuźniak w swojej książce oddała głos Papuszy, gdzie ona sama o sobie opowiada poprzez nagrania, listy, a resztę autorka uzupełnia o dopowiedzenia i rys historyczny. Dlatego tak blisko serca, tak prawdziwie, tak jasno, tak melodyjnie. W rytm jej słów łzy spływały, serce drżało, a zakupione później
Pieśni Papuszy to nurt, któremu rzeka moich łez poddała się bez wahania.
Dobre ludzi dali mieszkanie, ale wziąć słowika w klatkę zamknąć, to on
wszystko traci. Choć pięknie śpiewa, to jemu jest smutno. A ja cygańska
córka, las mi zdrowie daje. Jechałam taborem, to czułam się jak królowa
Bona. Do mnie należeli perły rannej rosy. Moje były gwiazdy złote" *
Moment zatrzymania taborów przez władze po wojnie, to jak odcięcie skrzydeł.
PIOSENKA
(gilori)
Po wielu latach,
a może już niedługo, wcześniej,
twe ręce moją pieśń odnajdą.
Skąd wzięła się?
Czy w dzień, czy we śnie?
I wspomnisz, i pomyślisz o mnie –
czy bajką było to,
czy prawdą?
I o moich piosenkach
i wszystkim
zapomnisz.
Papusza Lesie, Ojcze mój
„Nocą przychodzą do mnie gila, piosenki. Z lasu przychodzą. Zlatują
wesołe, jak stado wróbli. Dręczą, dzwonią, wołają. Raz śpią ze mną, a
raz spać nie dają. Między jedną a drugą słyszę cygańską muzykę,
skrzypki, arfy, gitary, kastalety. I ja wtedy tańczę. Tańczy Cyganka jak
liść na wietrze, jak dym z ogniska, jak słońca promyk wesoły, gorący. I
nagle wszystko przepada w ciszy, a ja płaczę i tu mnie boli, pulsy…
Doktór powiedział, ażeby ja nigdy już wierszy nie pisała. Zabronił mi
przyjmować te piosenki w domu, bo mnie zabijają. Tylko gdzie się przed
nimi schowam? Prawdę powiedzieć, ja jestem zadowolniona, jak przychodzą.
Od razu cały tabor stoi mi przed oczami”*
|
Bartek Kociemba |
Chyba wiosna była. Akacja kwitła. Robił i mówił: Pani jest talentliwa i pani tworzy coś takiego jak kiedyś jakiś pan Mickiewicz. Niechże pani pisze". Pisała nie wiersze, lecz pieśni.Coś we mnie znajszli. Bo Pan Tuwim jeszcze. Znajszli jakiś wielki talent. A ja takich pioseneczek, co oni chcieli to mogłam kiedyś miliony zrobić. szłam górami, lasami. Jeden moment i już. Pan Jerzy mówił, że to wiersze, ale to nie byli wiersze. Piosenki. Wierszy są inny. Trzeba rym składać, a piosenka to prosta.
Piosenka to niżej. A wiersz wysoko, trzeba kształconych ludzi. Musi być
uniwersytet, a ja nie mam ani jednej klasy kończonej. Nie mogę być
wierszopisarka. Ze serca? A, ze serca to tak. To pan Ficowski zrobił
mnie wierszopisarką.*
A na spotkaniu z Angeliką Kuźniak byłam, mknąc po pracy szynobusem poza miasto moje - choć wydawało się nie do osiągnięcia - zawalczyłam i udało się z lekkim opóźnieniem.
Na pytanie do autorki o powód napisania reportażu, padły słowa:
-
Dlaczego? Bo urzekła mnie wolność, takiej wolności nie jesteśmy w stanie dotknąć, poczuć. Głęboki oddech przy czytaniu wierszy Papuszy.
I poczułam tą wolność i oddychałam pełną piersią. Oddycham.
PS O filmie
Papusza wkrótce. Kto nie był - niech wahania porzuci.