sobota, 31 grudnia 2011

W stylu lat 80

Sentyment Pana Tau do lat 80 objawił się ostatnio w umiłowaniu stroju Malutkiej jak i Jej samej.





piątek, 30 grudnia 2011

http://www.youtube.com/watch?v=yOKAQSGCm8Q

...obsypuję się od wewnątrz białym pyłkiem mleka w proszku...

Malutka jeszcze w snu objęciach...
Pan Tau na przedsylwestrowych zakupach...
Ja obsypuję się od wewnątrz białym pyłkiem mleka w proszku, które czeka na przyrządzenie zeń bloku czekoladowego...
Malutka już ze mną - objęcia snu zmieniły się w moje - wybudzające. Zatem do dzieła... składniki na blok w pogotowiu, odpalam kuchenkę... . Ale będzie smacznie i ... kalorycznie - pocieszeniem jest stwierdzenie - to i tak dla gości :)

Przeczytałam dzisiaj na Porcelanowym Blogu : Prozaiczne z pozoru rzeczy robione w odpowiedni sposób stają się niezwykłe.

Celebrujmy zatem nawet najbardziej banalną czynność, ozdabiajmy ją sobą najlepiej jak potrafimy, bądźmy uważni, staranni i oddani.

czwartek, 29 grudnia 2011

Pusty talerz świecił jakoś symboliczniej...

Poświątecznie rozleniwienie leniwi się na kanapie,
wspominając dobre chwile spotkań,
gładząc refleksją rozmowy,
odwiedzenia,
usciski,
życzenia
mające miejsce w tym łagodnym czasie... .
Niełatwe święta dla Pana Tau bez  Jego mamy świeciły łzą nawet nie skrywaną,
w gronie najbliższych z Lampeduzką przy boku.
Jej pierwsze i nasze pierwsze z Nią Święta - miało dojść krzesło, a zostało bez zmian i pusty talerz świecił jakoś symboliczniej i bardziej zauważalnie niż zawsze.
Oglądnęłam właśnie Wichry Kołymy z niepowtarzalną i niezwykle
przejmującą Emily Watson – nie można oderwać od niej oczu,
tylko Ona potrafi tak prawdziwie zagrać ludzki dramat. Polecam, a i film
(historia oparta na faktach) wspaniale oddaje klimat tamtego okresu,
pokazuje absurdy poczynania władzy, granice ludzkiej wytrzymałości.


Jeszcze chwilkę i pójdę śladami mruczącej Lampeduzianki,
śnieg nie pada, więc tropu nie zgubię :)
Nabrałam jeszcze ochoty na szklankę ciepłego mleka z odrobiną
ccynamonowego i rozochocona zaproponowałam to Panu Tau.
Jego odpowiedź tonem błagalno – rzewnym brzmiała:
- Ja mleka nie chcę, barszczu to ja bym się napił.
W związku z tym jutro zakupujemy kilka paczek buraczkowego pyłu.
Dobranoc.
 

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Prezenty cz. II

Dla Blanusi jeden z prezentów od Nas :

Moje ukochane z Lampeduzianką na obrazku :)
Dla Dziadka :

Odświętna cisza

Jest cichutko, kominek delikatnie "wysłyszalny" przeplata się z dźwiękiem smakowanych Ferrero Rocher, którym nie mogłam się oprzeć. Lampeduzianka z Panem Tau w miejskich alejach szukają słońca.
Jeszcze niedawno cisza, samotne chwile, sen były takie zwyczajne, codzienne, na wyciągnięcie ręki, teraz to coś wyjątkowego, uczta dla ducha...


A to końcowy efekt ciasteczkowy :

sobota, 24 grudnia 2011

Życzenia

Najpiękniejszy chyba wiersz świąteczny jaki przyszedł do mnie kiedyś  i teraz mam go dla Was - Ukryci Czytelnicy - na dziś, jutro, na zawsze...


WIERSZ STAROŚWIECKI           
Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
 w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplatało,
węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
  
Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryla niemądrego.

Aby się wszystko uprościło -
było zwyczajne - proste sobie -
by szpak pstrokaty, zagrypiony,
 fikał koziołki nam na grobie.

Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce.
/ks. Jan Twardowski/ 

I kartka ode mnie z naszą choinką:


Wypiekanie ...

Coś dla ciała...


I efekt - choć jeszcze nie końcowy - brakuje zdobień smakowych
A wkrótce Brownie ... .

Prezenty

Dotarły - zamawiane - no może nie na ostatnią, ale prawie na ostatnią chwilę :
Dla Babci :

czwartek, 22 grudnia 2011

Pierwszy śnieg za oknem położył mnie wczoraj do łóżka, no może nie śnieg, a lekarz, który był mi niezbędny.
Do pracy nie poszłam, wigilii z dziećmi nie miałam, z ludźmi z pracy opłatka nie przełamałam, pierogów nie zjadłam, Jasełek - siostry wizjonerki (zapewne jak zawsze poruszających do łez) nie zobaczyłam... .

Ale wczoraj wracając od lekarza ujęłam troszkę śniegu w dłonie aparatu:


I z mottem na czas świąt i Nowego Roku :
Wszystko dobrze



Pszczewscy strażnicy :)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Szczypta niepowtarzalności

Sprawdzając zadanie domowe związane z opisem dowolnie wybranej postaci jakież było moje zdziwienie, kiedy wśród wszystkich celebrytów typu : Hannah Montana, Rihanna, Lady Gaga , Leo Messi,  znalazłam pracę jednej z dziewczynek, która opisała koleżankę z klasy rysując jej portret. Rozczuliło mnie to zupełnie, nawet liczne błędy ortograficzne przestały tak bardzo razić.

niedziela, 18 grudnia 2011

HOOKOJOK...

Wczoraj Króliś Mały wstał z następującym słowem na ustach - chyba najdłuższym w jego życiu : HOOKOJOK - podejrzewam, że słowo to zaczyna się na H, a nie CH i oznacza zadowolenie połączone ze zdziwieniem.

A i od piątku gościmy przyjaciół - Ona zakochana w Lampeduzince, On - zdystansowany, a córeczka wodzi za nim wzrokiem, zaczepia, domaga się uwagi, uśmiechem woła. Ich przyjazd okazał się dobrym pretekstem do wieczornego wyjścia - szarlotki na ciepło z lodami i bitą śmietaną - nie była łaskawa dla ciała, co także zauważył jeden z dziwnych, nietrzeźwych osobników - rzucając do mnie, trzymającej pełen talerz, następujący komentarz: "Nie pękniesz?"... Pozostawiłam bez komentarza, ale to była piękna i ważna prawda - jestem już za duża, a wodzę ciało na pokuszenie.

                                                   A oto, co wypili mężczyźni przy kominku:



A oto, co miały wypić kobiety: 



Mikołajek cz. II



sobota, 17 grudnia 2011

Mały Budda ... .



Niedawna sesja spontanicznie wyczarowana za pomocą szala i sypialnianych ozdób - i Bundzia mała przedzielna i w zachwycie nad figurką w płatkach lotosu skrytą, złotem nakrytą, złożeniem dłoni odkrytą... . Co na to wujek Infuat?

wtorek, 13 grudnia 2011

"Przed halnym taka kruchość z człowieka wyłazi" O depresji, kruchości, halnym...

Ostatnio w "Dużym Formacie" przeczytałam niezwykle ciekawy reportaż "Depresja górala" K. Oprzędka i B. Kurasia. Już sam tytuł nieco tłumaczy dlaczego mieszkańcy Podhala targną się na swoje życie dwukrotnie częściej niż ci z innych regionów Polski.

   "Zacząłem szukać w pamięci tych, którzy w ostatnich latach porwali się na własne życie. Było ich wielu, w większości mieli po 20, 30 lat. Zastanawiałem się: może nie wytrzymali pędu do sukcesu, czy weszli w nieudane biznesy, a może mieli problemy w miłości. To byli samodzielni, odważni, honorowi ludzie, ale widocznie nosili w sobie jakąś kruchość, której nikt nie zauważył. Przed halnym taka kruchość z człowieka wyłazi"*.

Kruchość, delikatność ukryta w najsilniejszych, niezauważalna i zaklęta w ciszy przed burzą, w ciszy przed halnym... a lekarstwo?

    "Czasem obrazy syna wracają mi na pamięć. W takich momentach ratuje mnie góralska muzyka. jak kapela zagra czuję taką głębię Tatr, a w niej spokój. Ale najważniejsza jest wiara. Gdybym jej nie miał, mógłbym nie wytrzymać i w tym wszystkim się zatracić. Wiara to nie tylko zdrowaśki, ale też umiejętność bycia samemu. Nie chodzi o to, by uciekać od ludzi, tylko żeby pogadać z Bogiem i odzyskać spokój. Trzeba dużo spacerować po górach, bo tam jest bliżej nieba"*

*A. Gąsienica-Makowski- starosta tatrzański, którego syn popełnił samobójstwo.

sobota, 10 grudnia 2011

Poranek. Dziś moja kolej, by wstać z Malutką Lampeduzką i od najwcześniejszych, jeszcze ciemnych momentów dnia, rozpocząć wspólną zabawę. Wspinanie się i wstawanie wygrywa ze wszystkim. Kawa Inka Korzenna z mlekiem rozgrzewa i rozmawiamy sobie o koko, o gomie, o jelu, o mmmmmmmmie, o kogooo, o papapaa- czytamy Tuwima i Głośne Owady z efektami dźwiękowymi. I dobrze nam.

czwartek, 8 grudnia 2011

Przedwczorajsze mikołajkowanie

Prezentów moc - rozpakowanych z impetem, w zadziwieniu odbierającym mowę Małemu Mikołajkowi Lampeduziemu, który oczarowany gośćmi trwał jak zaklęty...

poniedziałek, 5 grudnia 2011

...za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością

Przesłanie do nadwrażliwych   Kazimierz Dąbrowski

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

Dzień przed Mikołajkami.

Malutka śpi jak zaklęta - rozczulające pozycje podnoszą mnie na duchu.... a dusza przy niej śmieje się głęboko, bo ona ma poczucie humoru :) Brzmi nieprawdopodobnie - a jednak - gdy się przy niej wygłupiamy - śmieje się wnieboglosy - ogólnie śmiech jest jej codziennym towarzyszem, a i cierpliwość - ile jej w takim Małym Skrzacie.
Jutro Mikołajki... pierwsze Lampeduzianki i jej rodziców z Nią. Prezenty już prawie zapakowane, by było co szarpać, co rozrywać, co tarmosić, drzeć, czym rzucać. Nawet ma specjalną sukienkę na tą okazję.
    A ja - kręgosłupowo podłamana - z plastrem na krzyżu promieniującym na serce... .
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...