Sylvia Plath Szklany klosz
Po przebudzeniu...
Słyszę delikatne - mamo!
Nie ma łez, obawy, jest po prostu wołanie - mamo! (w domyśle: mam ci coś do powiedzenia) .
Biorę ją z łóżeczka na ręce, głaskami okrywam i słucham... .
Zamyka mnie w swoim uścisku, słowie, wzroku i to sprawia, że jak Esther z powieści Sylvii Plath czuję na ciele ożywczy powiew łagodnego wiatru. Choć akurat bohaterka czuła się tak bardzo rzadko.
Gdy włosy jeszcze w nieładzie, a wzrok jakby nieobecny, zaczyna opowiadać sobą historię.
Ona - Mała Dziewczynka:
Rozglądająca się wciąż za snem
Patrząca prosto w oczy i w nich szukająca odpowiedzi
Zafrasowana poszukiwaniem sensu snu - może pomiędzy palcami dłoni ukryło się nieco tajemnicy?
Z przejęciem opowiadająca, co jej się przyśniło.
i zawstydzeniem...
Ale co najważniejsze już z uśmiechem...
A Sylvia Plath?
Jej teksty czyta się cały czas w ten sam sposób - idąc drogą biografii, szukając prawdziwego JA poetki - przeczytałam w artykule Amerykanka i Olbrzym Anny Godzińskiej w Papermint (Magazynie o książkach).
Ona - niezwykła, zdolna, szukająca miłości - wtedy w cieniu męża - teraz błyszcząca bardziej.
Szczęśliwi do czasu, bo nie można rozmawiać ze sobą tylko w wierszach, dziennikach i opowiadaniach.
Dla siebie, ale poza sobą, poza dialogiem, a przecież trzeba bez wyszukanych słów, prosto, zwyczajnie.
Dwoje ludzi w świecie metafor - jak napisała Anna Godzińska. I zagubili się pomiędzy nimi zupełnie.
Była także lękliwa, depresyjna - z całym wachlarzem, jakże jeszcze wtedy, młodych emocji ukazanym w Szklanym kloszu - czytałam na początku studiów i wtedy znalazłam się pod jej szklanym kloszem, jednakże na tyle swobodna, by nie utożsamiać się z bohaterką - a wiem, że wiele czytelniczek odnalazło tam siebie.
A Sylvia z Gwyneth Paltrow, której partnerował Dawid Craig?
Ja pokochałam ... .
Jej wiersz z tych łagodniejszych.
Uwielbiam fragment, który jest doskonałym obrazem leżenia na trawie:
...To położenie jest dla mnie naturalne,
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem...
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem...
Dalej jest już tylko mocniej.
Doczytajcie zatem do powyższego fragmentu, może w poziomie z tomikiem wierszy nad sobą zamiast nieba.
A gdy już na trawie będziecie, rozmawiajcie swobodnie z niebem.
Jestem pionowa
Lecz wolałabym być pozioma.
Nie jestem drzewem zakorzenionym w ziemi,
Ssącym minerały i macierzyńską miłość,
Żeby każdego marca rozbłysnąć liściem,
Nie jestem też tak piękna jak klomb ogrodowy,
By wzbudzać okrzyk zachwytu wspaniałą barwą,
Nieświadoma, że wkrótce utracę swe płatki.
W porównaniu ze mną drzewo jest nieśmiertelne
A główka kwiatu bardziej godna podziwu.
Ja zaś pożądam długowieczności drzewa i śmiałości kwiatu.
Dzisiejszej nocy, w bladym świetle gwiazd,
Drzewa i kwiaty rozsiewają świeże zapachy.
Przechadzam się pośród nich, lecz mnie nie widzą.
Wyobrażam sobie, że kiedy śpię,
Jestem do nich bardzo podobna-
Myśli mi się mącą-
To położenie jest dla mnie naturalne,
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem,
A stanę się użyteczna, gdy położę się już na zawsze:
Wówczas drzewa choć raz mnie dotkną, a kwiaty znajdą dla mnie czas.
Lecz wolałabym być pozioma.
Nie jestem drzewem zakorzenionym w ziemi,
Ssącym minerały i macierzyńską miłość,
Żeby każdego marca rozbłysnąć liściem,
Nie jestem też tak piękna jak klomb ogrodowy,
By wzbudzać okrzyk zachwytu wspaniałą barwą,
Nieświadoma, że wkrótce utracę swe płatki.
W porównaniu ze mną drzewo jest nieśmiertelne
A główka kwiatu bardziej godna podziwu.
Ja zaś pożądam długowieczności drzewa i śmiałości kwiatu.
Dzisiejszej nocy, w bladym świetle gwiazd,
Drzewa i kwiaty rozsiewają świeże zapachy.
Przechadzam się pośród nich, lecz mnie nie widzą.
Wyobrażam sobie, że kiedy śpię,
Jestem do nich bardzo podobna-
Myśli mi się mącą-
To położenie jest dla mnie naturalne,
Gdyż wtedy rozmawiam swobodnie z niebem,
A stanę się użyteczna, gdy położę się już na zawsze:
Wówczas drzewa choć raz mnie dotkną, a kwiaty znajdą dla mnie czas.