poniedziałek, 25 lipca 2011
sobota, 23 lipca 2011
Pierwsze noce poza domem
Wczoraj dotarliśmy na miejsce z Lampeduzą. Dzisiejszy poranek łaskawie połaskotał nas nieśmiałym słońca promieniem i ogląd miejsca z jeziorem widzianym z tarasu zamienił się w spacer do wioski. Smutne twarze mieszkańców spotkanych pod jedynym sklepem mówiły jedno - zabawy przy orkiestrze i innych atrakcji związanych z Steklnadą nie będzie. Kilka zdjęć w drodze powrotnej.
Rankiem natknęłam się na wywiad Barbary Pietkiewicz z Olgą Morawską - wdową po Hilmalaiście Piotrze Morawskim, w którym opowiada o nagłej śmierci bliskiej osoby: [...] znam śmierć. Ona człowieka zabiera. Jest się kimś innym. Nie chce się jeść, a nawet się o jedzeniu nie pamięta. Nie można spać. Coś czarnego we mnie wchodziło, jakaś mgła. Miałam poczucie, że mnie dusi, zabija. Przychodziło i odchodziło na zmianę. Nie ma słów. Można powtórzyć jak echo - nie ma słów.
Jest tam też o przywykaniu do samotności: Pracowałam nad nią już wtedy, kiedy Piotrek żył i wyjeżdżał w góry, oswajałam ją. W końcu stała się normalnością. Nawet ją polubiłam. Cieszyłam się na wieczory z książką, kiedy moi synowie już spali, a ja sama decydowałam, co się będzie dziać.
Samotność można oswoić, przyzwyczaić się do niej, tak jak do wielu rzeczy, które ciężko nam sobie wyobrazić. Ja bym jednak nie chciała oswajać samotności. Cieszę się, że Pan Tau jest - codziennie.
Rankiem natknęłam się na wywiad Barbary Pietkiewicz z Olgą Morawską - wdową po Hilmalaiście Piotrze Morawskim, w którym opowiada o nagłej śmierci bliskiej osoby: [...] znam śmierć. Ona człowieka zabiera. Jest się kimś innym. Nie chce się jeść, a nawet się o jedzeniu nie pamięta. Nie można spać. Coś czarnego we mnie wchodziło, jakaś mgła. Miałam poczucie, że mnie dusi, zabija. Przychodziło i odchodziło na zmianę. Nie ma słów. Można powtórzyć jak echo - nie ma słów.
Jest tam też o przywykaniu do samotności: Pracowałam nad nią już wtedy, kiedy Piotrek żył i wyjeżdżał w góry, oswajałam ją. W końcu stała się normalnością. Nawet ją polubiłam. Cieszyłam się na wieczory z książką, kiedy moi synowie już spali, a ja sama decydowałam, co się będzie dziać.
Samotność można oswoić, przyzwyczaić się do niej, tak jak do wielu rzeczy, które ciężko nam sobie wyobrazić. Ja bym jednak nie chciała oswajać samotności. Cieszę się, że Pan Tau jest - codziennie.
środa, 20 lipca 2011
Pierwszy smak inny od drogi mlecznej
Zawsze podążała tą samą sprawdzoną w smaku mleczną drogą, a dziś pełnia smaku zamknięta w pierwszym jabłku...
wtorek, 19 lipca 2011
Winogronnie...
Winogronnie, choć bez wina, a w gronie koleżanki Lampeduzianki z sąsiedztwa i jej rodziców.
Istnieje wielka różnica pomiędzy okazywaniem zainteresowania, a byciem prawdziwie zainteresowanym.
Michael P. Nichols
-Zapomniana sztuka słuchania-
Pan Tau przed snem podsuwa myśli bezsenność przynoszące.
piątek, 15 lipca 2011
Ogrodowy zawrót głowy
W spełnianiu od czasu dłuższego - raz bliżej, niekiedy dalej, czasem łza świadczy o oddaleniu bezpowrotnym...walka jednak trwa, walka zacięta o kawałek ogródka przy kamienicy przez nas zamieszkanej...nie tylko my mamy takie marzenie... .
Pan Tau inspiruje do przemyśleń sięgających głębiej niż korzenie ogrodowych orzechów czytając mi fragment:
Nie potrafimy sobie wyobrazić jak się żyje w biednych krajach. To są inne cywilizacje, żyjące własnym rytmem. Nie mają własnych środków, które pozwoliłyby im przejść na stronę "cywilizacji tworzenia". Tkwią w "cywilizacji przetrwania". Niedawno w Ugandzie mieszkałem w chacie, gdzie była kuchnia, która składała się - po prostu - z trzech kamieni. Potem się zastanawiałem: skąd z góry wiedziałem, że to jest właśnie kuchnia? Otóż wiedziałem to z podręcznika archeologii, w którym pokazano wykopaliska sprzed pięciu czy dziesięciu tysięcy lat. Trzeba sobie wyobrazić życie w świecie, w którym od pięciu albo dziesięciu tysięcy lat nic się nie zmieniło. Wyrwanie ich z tego stanu jest wielkim wyzwaniem dla ludzkości, dla nas wszystkich.
Ryszard Kapuściński Rwący nurt historii
Pan Tau inspiruje do przemyśleń sięgających głębiej niż korzenie ogrodowych orzechów czytając mi fragment:
Nie potrafimy sobie wyobrazić jak się żyje w biednych krajach. To są inne cywilizacje, żyjące własnym rytmem. Nie mają własnych środków, które pozwoliłyby im przejść na stronę "cywilizacji tworzenia". Tkwią w "cywilizacji przetrwania". Niedawno w Ugandzie mieszkałem w chacie, gdzie była kuchnia, która składała się - po prostu - z trzech kamieni. Potem się zastanawiałem: skąd z góry wiedziałem, że to jest właśnie kuchnia? Otóż wiedziałem to z podręcznika archeologii, w którym pokazano wykopaliska sprzed pięciu czy dziesięciu tysięcy lat. Trzeba sobie wyobrazić życie w świecie, w którym od pięciu albo dziesięciu tysięcy lat nic się nie zmieniło. Wyrwanie ich z tego stanu jest wielkim wyzwaniem dla ludzkości, dla nas wszystkich.
Ryszard Kapuściński Rwący nurt historii
czwartek, 14 lipca 2011
Przyjaźń
Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął:
- Tygrysku...!
- Co Prosiaczku?
- NIC - odparł Prosiaczek biorąc Tygryska za łapkę - chciałem się tylko upewnić czy jesteś...
Na zdjęciu ja i Pan Tau - Lampeduzy rodzice, małżeństwo i przyjaciele jak głosi nagłówek... . Mąż sam wymyślił przydomek córeczki, a siebie nazwał Panem Tau. Niech i tak tutaj zostanie.
- Tygrysku...!
- Co Prosiaczku?
- NIC - odparł Prosiaczek biorąc Tygryska za łapkę - chciałem się tylko upewnić czy jesteś...
Na zdjęciu ja i Pan Tau - Lampeduzy rodzice, małżeństwo i przyjaciele jak głosi nagłówek... . Mąż sam wymyślił przydomek córeczki, a siebie nazwał Panem Tau. Niech i tak tutaj zostanie.
sobota, 9 lipca 2011
Tarta malinowa
W założeniu jagodowa - Lampeduzianka podpowiada co i jak, ale to jej malinowe usteczka są dla mnie inspiracją.
czwartek, 7 lipca 2011
Stopy w owocach czereśni
Przepiórki w płatkach róż
Laura Esquivel
- obiecuję, że przeczytam, a na dziś parafrazując tytuł - podaję stopy w owocach czereśni... .środa, 6 lipca 2011
Poranny taniec dłoni
Zatańczyłam z Lampeduzą w porannym słońcu. Głaski dłoni jak kastaniety wyklaskiwały rytm. Tyle w tym spełnienia. Jestem z Nią coraz mocniej.
poniedziałek, 4 lipca 2011
Czterolistnie...
Czekała wśród innych, wyróżniająca się, a tak trudna do zauważenia. Podarowała mi siebie, ale czy ze szczęściem, które symbolizuje? Sztuka to żyć bez odpowiedzi... .
piątek, 1 lipca 2011
Chustowanie czas zacząć.
Dojechała, doprowadzona za rękę przez kuriera - piękna, turkusowa jak sklepienie w Bazylice Mariackiej z uśmiechem kilku kolorowych paseczków w jednym miejscu.
Lampeduza bez łezki dała się od razu zamotać - na chwilkę, jeszcze niedociągnięciami powiewało...
Lampeduza bez łezki dała się od razu zamotać - na chwilkę, jeszcze niedociągnięciami powiewało...
Subskrybuj:
Posty (Atom)