A za nami już pierwsze raczkowanie, które już pod koniec sierpnia było pełzaniem, a jakiś miesiąc temu zmieniło się w piękne i pełne raczkowanie i to z zadziwiającą prędkością, a i głośne, bo panelowe człapanie słychać może nawet u sąsiada :)
Od dwóch tygodni jest też wspinaczka meblowa, która być może przygotowuje w przyszłości do skałkowej, bądź wysokogórskiej. Stanie na nogach to teraz najlepsza przygoda.
A Lampeduza Alicją po drugiej stronie lustra...
poniedziałek, 31 października 2011
niedziela, 16 października 2011
Nie dopisuję, choć mam to ciągle w zamyśle... od jutra słyszane tak często w sobie, lecz czas nie jest dla mnie łaskawy, omija mnie z daleka ostatnio, bo wróciłam do pracy, a później Lampeduzy moc obejmuje mnie najsilniej.
A w czwartek Dzień Nauczyciela na słodko, od dzieci też słodszych tego dnia, czekoladowych jak prezenty od nich otrzymane, a i różami usłali mi drogę do domu.
A w czwartek Dzień Nauczyciela na słodko, od dzieci też słodszych tego dnia, czekoladowych jak prezenty od nich otrzymane, a i różami usłali mi drogę do domu.
niedziela, 2 października 2011
Październikowe mgieł objęcia
Poranne mleko rozlane w powietrzu zaowocowało letnią pogodą, spacerem niejednym, spotkaniem na zamku.
A wczoraj u znajomych domowych nalewek moc nie dla mnie, choć łyczek rumieńcem mnie oblał.
A Lampeduzianka w Zwierciadle się przeglądająca...
A wczoraj u znajomych domowych nalewek moc nie dla mnie, choć łyczek rumieńcem mnie oblał.
A Lampeduzianka w Zwierciadle się przeglądająca...
Subskrybuj:
Posty (Atom)