Pierwsze „zapamiętane” obrazy naszej przeszłości nigdy nie są naprawdę „pierwsze”, stają się nimi dopiero po odsianiu przez świadomość wszystkich wcześniejszych chaotycznych i niezrozumiałych przebłysków.
Izabella Cywińska Dziewczyna z Kamienia
Zapisane w lipcu:
Próbuję dopowiedzieć ciąg dalszy, wciąż z marnym skutkiem.
Dojrzewam do tego, by uwierzyć, ale tak trudno, gdy jest wciąż poza zasięgiem wzroku.
Domyślam się go, intensywnie czuję, mimo że on taki nienachalny, delikatny,
znający język czkawki i przeciągnięć.
Czekam na spotkanie.
A w ogrodzie drzewo morwowe obrodziło jak nigdy.
Drobne owoce, podobne do jeżyn, słodyczą rozlewają się w ustach.
Lądują na dywanach firan, by później przechodząc przez malutkie paluszki CasaBlanki trafić do słoiczków, butelek.
Wiśnia w tym roku też uśmiechała się owocem i malina zaświeciła na różowo.
Takie bogactwo.
A w sierpniu znajdziemy LeoNarda wraz z pierwszymi śliwkami.
Znam już jego buzię, każdą minę rozmieniam na drobne, nad przeciągnięciem pochylona jestem i nad pomrukiem, a gdy głodny zapłacze, spieszę z pomocą, a karmienie to cały ocean bliskości. Tyle czasu we śnie, że cieszy każda aktywność. W czwartek minie miesiąc, odkąd się zobaczyliśmy.
CasaBlanka - starsza siostra - czuła, opiekuńcza, zawsze gotowa do pomocy. Zaakceptowała i pokochała tak naturalnie, po prostu.
Dziewczyna z Kamienia ( podarunek urodzinowy dla koleżanki ) znalazła mnie w ogrodzie i uwiodła tekstem zamieszczonym na początku. Pierwsza książka chwycona po narodzinach i jak wielka. Wkrótce ją sobie podaruję.