-Tylko zapamiętaj, co ci się przyśni pierwszy raz na nowym miejscu, to ważne.
Wtedy chyba zapamiętałem. dzisiaj, gdy próbuję opowiedzieć tę historię, nadać jej jakąś linię, rozpisać na kilka głosów, choć przecież nie na pięciolinii, takich szczegółów nie potrafię już odtworzyć*
Jednak opowiedział i to najpiękniej jak tylko on - Paweł Huelle opowiadać potrafi, przede wszystkim o najbliższych, o sobie. W wywiadzie dla Zwierciadła, który przygotowała Beata Pawłowicz, mówił o tym, że właśnie historiami, które od najmłodszych lat wychodziły z jego ust zjednywał sobie przyjaciół, zdobywał miłości, bo był słabeuszem.
Pani Greta przerwała swoją opowieść, by jeszcze raz dolać do filiżanek herbaty nieco już chłodnej,i przez moment, jak gdyby zapadając się we własną pamięć coraz głębiej i głębiej, milczała. Kiedy zapisuję po tak wielu latach tamto milczenie, tamto nasze pierwsze spotkanie, tamtą czerwcową rozmowę, nasze pierwsze z sobą tak długie bycie razem, nie mogę wyjść z podziwu dla jej daru opowieści: żadnych przecież nie mam notatek ani zapisków[...] wielu rzeczy nie rozumialem i nie śmiałem przerywać, pytając na przykład, co to takiego ten vorspiel albo noc świętej Walpurgii, obłapka pod drzewem czy literat niezbyt pierwszej rangi, a jednak mimo to, gdy teraz przypomnę sobie tę długą przerwę jej milczenia, wszystkie tamte detale ożywają raz jeszcze tak dokładnie jak przedmioty wydobyte niespodziewanie z mroku łagodnym światłem., a to było światło jej słów[...].*
Huelle jakby o sobie pisał, to on potrafi łagodnym światłem swoich słów wydobywać przedmioty i detale, które tworzą nastrój, przenoszą tak sugestywnie i zmysłowo w świat, którego już nie ma. Grzebieniem pamięci przeczesując wspomnienia, wygładza, upiększa, nie bojąc się trudnych i mocnych historii.
Wielowątkowość, wielobohaterowość, wieloczasowość, wieloprzedmiotowość - mnie ta wielość ujęła, pociągnęła za sobą. Powieść jak ogród Grety -wonna, zachwycająca - zrywałam wątki jak kwiaty, wiązałam w bukiety - przecudne opisy, bohaterowie, których tuliłam do serca.
[...] życie bez pamięci jest życiem idioty. Użyłbym określenia Milana Kundery, że mamy wtedy do czynienia z "nieznośną lekkością bytu". Pamięć jest zatem mechanizmem, który daje napęd twórczości i leży u podstaw każdej dobrej literatury, wystarczy sięgnąć po Prousta albo Prusa. Bez pamięci jesteśmy dziećmi kwiatami, bez ukorzenienia, co daje oczywiście cudowne chwile, ale nie da się żyć w takiej całkowitej niepowadze.
Wnuczka autora jak CasaBlanka ma trzy lata. Jeszcze nie wie, że taki dziadek to skarb największy i że oprócz pamięci stanie się być może inspiracją. Zaczarowana przez niego z pewnością dopisze kolejne strony historii rozpoczętych na spacerach w Oliwie.
Stoję czasem na brzegu morza - mówi Paweł Huelle - z książką i japońskimi znakami w jednej ręce, kijem w drugiej i przerysowuję na piasek na przykład "kanji", japoński znak oznaczający "drzewo". Za chwilę przychodzi fala i go zmywa. To niesamowite jak nasze życie. Piszemy, żyjemy, a potem... przychodzi fala.**
Teraz jestem w Wilnie w 1939 roku, nową opowieść mam już ułożoną w głowie - mówi Huelle. - Jeśli mnie nie spotka wylew albo zawał, to ją napiszę... i jeszcze trzy inne, i może jakąś sztukę? A potem może przyjść fala.**
My wakacyjnie, leniwie trwamy wśród jezior i zbóż, pod niebem chmurami zasnutym.
Śpiewaj ogrody czytane jeszcze zimą, we mnie międzyczasie już inne opowieści - napiszę o nich wkrótce.
* Śpiewaj ogrody Paweł Huelle
** Kiedy przyjdą barbarzyńcy Beata Pawłowicz Zwierciadło (kwiecień 2014)