Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
Mark Twain
Odkurzyć myśli i poukładać czytelnie.Nakapać słowami jeszcze przed końcem lipca.
Świat mój opisać, nazywając to, co porusza, dotyka, dźwięczy najgłębiej.
Czas rozdzielany sprawiedliwie między siłę spokoju (LeoNard) i wulkan energii (CasaBlanka).
A koniec maja i początek czerwca podróżą się jawił - pierwszą wspólną samolotową.
Londyn po dziesięciu latach odmieniony, sięgający nieba, a ja wraz z nim. Wysmuklił się nieco wieżowcami. Łaskawy, otwarty, uśmiechnięty.
Pierwsza wizyta zachłanna. Od rana do nocy przemierzałam to miasto, nie chcąc uronić ani kropelki. Teraz widziałam, że z dziećmi to będzie już inny taniec. Nie quick step, bardziej może walc?
LeoNard jeszcze nie chodzi, więc nieśmiało, spacerówkowo dotrzymywał nam kroku.
Między czerwonymi autobusami, a czasem i w nich na piętrze, pomiędzy bramkami w metrze, na mostach, w kawiarniach, w parkach, muzeach, zbieraliśmy oddech.
CasaBlanka w ciągłym biegu, zachwycona barwnym miastem wypełnionym po brzegi ludźmi, którzy niekiedy szeptali jej słowa nie do końca jeszcze zrozumiałe dla niej.
Niezwykła mozaika miejska odciągała jej uwagę od ciała, które płynęło z nurtem zachwytu, zdumienia, dużej ilości zadawanych pytań.
Siedem dni - jak siedem spełnionych życzeń.
Dziś dzień pierwszy i drugi :
W jednej z kamienic ugościła nas moja kuzynka |
Surbiton - dzielnica, w której mieszkaliśmy |
Sky Garden - wieżowiec z ogrodami i tarasami widokowymi. |
Sky Garden |
A mleko na 37 piętrze smakuje wybornie ;) |
Dodaj napis |
Muzeum Historii Naturalnej |
Z ciocią za rękę CasaBlanka przemierzała Kensington |
Albert Memorial - pomnik księcia Alberta w parku Kensington Gardens |
Domowe kanapki i kawa w parku - sprytny sposób, by nie wydawać góry pieniędzy :) |
Londyńskie wakacje :) zerkam na fotki i widzę wspaniały czas. Pozdrawiam z prowincji :)
OdpowiedzUsuńWakacje w metropolii - gdy się nie ma na co dzień, to cieszą bardzo;)A Londyn traktuję sentymentalnie... .
UsuńPiękna relacja i Ty pasiasta! Zdjęcie na schodach moje ulubione.
OdpowiedzUsuńJak rozumiem mieszkaliście kiedyś w Londynie (pewnie czasy przed dziećmi), w takim razie to była taka podróż sentymentalna:).
Nigdy nie byłam w Londynie, przerażają mnie wielkie miasta i pozostawienie moich zwierzaków na parę dni. Może poczekam, aż dzieci podrosną?;)
Pozdrawiam i czekam na więcej Ciebie :)
Dziękuję za słowa. Mąż kiedyś mieszkał, ja tylko wakacyjnie byłam. Ogólnie uwielbiam ten ogrom, bo nie mam go na wyciągnięcie ręki, no i dobrze się tam czuję, ale może dlatego, że nie mieszkam.
Usuń