Chłodna, mocna - do przeżycia, nie po zachwyt.
Tam nie ma przyjemności, a jest mierzenie się z wydarzeniami - zarówno tymi z dzieciństwa, jak i obecnymi: .
"Przez pięć lat próbowałem napisać powieść o życiu i śmierci mojego ojca, świetnie funkcjonującego nauczyciela, który w wieku 40 lat nagle się rozwiódł, zmienił styl życia i zaczął pić. Nie wychodziło mi. W pewnym momencie postanowiłem opisać to bez żadnej fikcji, domysłów. I wtedy coś się we mnie poluzowało. Każdy tom można czytać jak oddzielną całość. Sam czułem, że żyję życiem, którego nie chcę. Opisuję je w drugim tomie.***
Walczyłam wraz z bohaterem - autorem - Karlem Ove Knausgaardem - zmagając się z ojcem, bratem, życiem. Opisał swoją historię - najprawdziwszą. I ta prawda jest wstrząsająca, przejmująca. Jednak mimo tego powieść często zaskakuje trafnością opisu rzeczywistości, mówi o uczuciach bliskich każdemu.
Uwielbiałam fragmenty, w których wydarzenia prowokowały autora do rozważań filozoficznych - jak choćby ten na początku.
W internecie znalazłam tekst Krzysztofa Vargi:
"Jako 39-letni autor dwóch fabuł postanowił napisać wielki cykl autobiograficzny, i to bez żadnego kamuflażu - narratorem wszak jest dobiegający czterdziestki pisarz Karl Ove Knausgard, relacjonujący nam swoje dzieciństwo, dorastanie, lata szkolne, studenckie, pierwsze próby pisarskie, dziennikarskie, zakładanie zespołu rockowego i grę w amatorskim zespole piłkarskim, relacje z rodzicami, małżeństwo i ojcostwo, wreszcie clou opowieści, klasyka klasyk literatury światowej, mianowicie figura surowego ojca i głęboko wrośnięta trauma dorosłego chłopca, który nigdy prawdziwej ojcowskiej miłości nie zaznał"**
Niektóre fragmenty były tak odważne, że nie potrafiłam im przyklasnąć, ale starałam się zrozumieć. Jak choćby ten o rodzinie.
"Jeżeli Heidi (młodsza córka) zaśnie w wózku, siadamy w kawiarni z Vanją (starsza córka) - ona uwielbia chwile, które może spędzić z nami sama, siedzi ze swoją lemoniadą i buzia jej się nie zamyka, pyta o wszystko: czy niebo jest przymocowane na stałe, czy coś może zatrzymać jesień i czy małpy mają szkielet. Nawet jeśli uczucie radości, jakie potrafi mnie ogarnąć w takich chwilach, nie jest burzliwe, może raczej przypomina zadowolenie albo spokój, to jednak jest radość. Może nawet, w wyjątkowych momentach, szczęście. I czy to nie wystarczy? czy to nie wystarczy? Owszem, gdyby szczęście było moim celem, toby wystarczyło. Ale moim celem nie jest szczęście, nigdy nim nie było. Po co mi ono? Moim celem nie była też rodzina (...)"*
"Dla rodziny zrobię wszystko, co muszę, to mój obowiązek. Życie nauczyło mnie jednego:znosić je, nigdy nie zadawać o nie , a tęsknotę, która się rodzi, spalać podczas pisania. [...] dlaczego stawiam obowiązek przed szczęściem? Pytanie o szczęście jest banalne, ale nie jest banalne pytanie, które następuje po nim, pytanie o sens. Łzy napływają mi do oczu, gdy patrzę na piękny obraz, ale nie wtedy, kiedy patrzę na moje dzieci. to nie znaczy, że ich nie kocham, bo kocham je całym sercem, to oznacza po prostu, że sens, jaki ze sobą niosą, nie jest w stanie wypełnić życia. Przynajmniej mojego(...)"*
CasaBlanka wypełnia moje życie, buduje w nim tyle zamków, że natychmiast ruszam, by zwiedzić każdy. Niektóre mają wysokie wieże złożone z takich pytań, że dotarcie wymaga ode mnie delikatności i finezji.
Inne mają kręte korytarze i zakamarki, a tam śmiejące się oczy i nowe wyzwania, których się nie boi.
Jej radość jest moją radością, jej wzruszenie moim wzruszeniem. I łza niejedna otarta, gdy na nią patrzę, gdy jej słucham. I jak tu poklepać Knausgaarda po plecach? Czy tylko ja widzę smutek w jego oczach?
A lipiec to między innymi wiejskie, sielskie klimaty w Niemczech u kuzynów. Drogi po których bieg może nie mieć końca, uginające się pod owocami krzaki jeżyn i słowa, które mówi do mnie:
-Mamo, jesteś piękna jak róża!
po pobycie wśród pól zmienione na :
- Mamo, jesteś piękna jak zboże ;)
*Karl Ove Knausgaard Moja walka
Wielką mam ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńSielskie fotografie są urocze. Z wiejską codziennością kojarzą mi się wakacje.
A ja bym poklepała autora po plecach, podobnie odczuwam, dlatego czekam aż mi książka wpadnie w łapy.
OdpowiedzUsuńNiebieskie kubeczki z Ikei? Też mum;))
A pisze, co jest jego sensem?
OdpowiedzUsuńCiekawe to pytanie, do tej pory też odpowiadałam,że mój syn, moja rodzina. Gdybym myślała o rodzinie w kategorii tylko obowiązku byłabym chyba nieszczęśliwa.. Dziele życie na segmenty i do tej pory tylko najbliżsi dają mi poczucie spełnienia, w tym kawałku czuję, że żyję:) Może zmieniłoby się to, gdybym dostrzegła sens gdzie indziej, gdyby coś innego bardziej mi się udało od rodziny.
Zaciekawiłaś mnie, poszuka, ściągnę i poczytam... Piękna mamo letnia :) sierpniowa :)
OdpowiedzUsuńPod koniec sierpnia pewnie będziesz piękna jak jarzębina ;)
OdpowiedzUsuńKsiążką mnie zaintrygowałaś. Poszukam. :)
Przejmująca ta "Walka", spróbuję się z nią zmierzyć.
OdpowiedzUsuńAle Twoje zwiedzanie zakamarków świata Casablanki - najpiękniejsze, wzruszające i pełne sensu - jestem po Twojej stronie!
Cudne zdjęcia, tak trafnie "ozdobione" - jesteś Piękna! U Ciebie pełno szczęścia:)
Ooooj, jak tu u Ciebie ładnie i słownie i swojsko i mądrze. Będę wpadać.
OdpowiedzUsuń