Szuka w poezji czegoś, co da mu wsparcie, albo go zadziwi, ucieszy.
-Rozmowy z duchami -Gazeta Wyborcza,
wywiad z Julia Hartwig
Jak dotrzeć
Jak dotrzeć - i czy trzeba - do tego podziemnego świata
który jest jak labirynt i gdzie wyśledzić można
nić jaką snuła zmęczona Ariadna
(To ty jesteś Ariadną ty zginiesz na brzegu opuszczona)
Jak dotrzeć - i czy trzeba - do tego podziemnego świata
pamięci która śpi i czeka na zbudzenie
na łaskę zgody z tym co się zdarzyło
czy może na upokorzenie co płynie z niemocy
wobec przeszłości To co miało być jednością
leży jak przewrócony na bok wieżowiec
wypełniony echami zaklęć i pożegnań
lustrami które zachowały odbicia twarzy tych co odeszli
Komu zdać trzeba sprawę? Gdzie złożyć rachunek? Julia Hartwig
Tak mi dobrały się razem Chusta babci Asy Lind z Julią Hartwig.
Słowa tej drugiej odnalazłam ostatnio.
Czytając z nią wywiad, zahaczyłam o mądrości:
- To chyba największa wada wieku późnego - brak rozmówców.
które były odpowiedzią na pytanie Jarosława Mikołajewskiego o to, czy brakuje jej Czesława Miłosza jako rozmówcy.
I stanęłam, pomyślałam o tych najbliższych, o tym, że przecież utracimy się kiedyś bezpowrotnie.
A i już świat bez niektórych, bez których wydawał nam się niemożliwy -istnieje. Straciliśmy - tych najmądrzejszych, wiekowych, przyprószonych siwizną, ale i doświadczeniem, z którego tylko czerpać jak ze źródła.
Jest w filmie Machulskiego "Ile waży koń trojański" taka scena, w której główna bohaterka cofa się w czasie i spotyka tam żyjącą wciąż, ukochaną babcię. Tyle do dopowiedzenia, wzruszenie, utulenie - trwanie, ponowny dar spotkania wypełniany po brzegi.
Gdy w snach spotykam swoją babcię - nadrabiamy czas - dotykam jej włosów, które uwielbiałam czesać i zapominam o tym, że jej już nie ma. To dobre niepamiętanie. Jeszcze nie przedstawiłam jej córeczki. Ale jest przecież w niej zaklęta.
-A co jest teraz? - zadaje pytanie dziennikarz naszej rozmówczyni-poetce.
- Mogę pisać, chodzić. Mogę widywać się z ludźmi, rozmawiać, słuchać muzyki - to ciągle sprawia mi radość i każe myśleć, że życie jest dobre. To niebolesny okres uspokojenia i bardzo łagodnego poczucia, że przeżywam ostatni fragment. Spokorniałam. [...] Wiem, że mogę tyle, ile mogę,nie więcej. Trudno to nazwać zadowoleniem, raczej pewnością, że tak musi być.
Z Chustą babci nie inaczej.
Zaczyna się tak:
Biliam jest moim najlepszym kuzynem. Znamy się od zawsze. Znaliśmy się zanim nauczyliśmy się mówić. Oboje lubimy to samo:
białe kamyki,
te same potrawy,
a nawet fryzury.
I jeszcze lubimy myśleć. Biliam i ja. Razem się zastanawiać. Tylko we dwoje.
Myślą więc razem, a chusta babci pozwala działać ich wyobraźni. Razem przemierzają miejsca jak ze snu, a babcia stoi na straży i broni ich świata przed dorosłymi. Wie więcej, domyśla się, czego potrzebują najbardziej i jest najmądrzejsza na świecie.
Jestem zachwycona narracją książki, jej poetyckością dziecięcą, tematem.
Ilustracje Joanny Hellgren uwypuklają słowa.
Cudo!
Podsumować mogę tylko fragmentem wiersza Julii Hartwig.
Spójrz w jasne oczy dziecka
i zacznij sylabizować
kaligraficznie zadanie,
które zgubiłeś w podróży
zatraceń swego wspomnienia.